Po rozmowie z Moniką przestałaś ufać Michałowi. Nie miałaś ochoty z nim rozmawiać.
Byłaś przekonana, że pieprzy się na prawo i lewo raniąc twoje serce. Starałaś się zachować spokój. Nie pytałaś go o zdradę, czy coś w tym stylu. Dlaczego? Bo bałaś się jego reakcji. Dobrze wiedziałaś, że był nerwowy. Kilka razy próbowałaś zapomnieć o tej całej sprawie.
Wydawało się, że wasze życie zaczęło układać się jeszcze lepiej. Michał był bardzo ambitny, gdy tylko przyjeżdżał do domu dbał o ciebie. Spędzał z tobą jak najwięcej czasu.
Ty sama zakończyłaś "swoją przygodę" z Achremem. Opamiętałaś się, nie mogłaś już tak dłużej żyć. Co prawda, nie uprawiałaś z nim seksu. Do tego stopnia się nie posunęłaś. Michał do tej pory się nie dowiedział, a ty nie próbowałaś mu nawet o tym mówić.
Pewnego dnia, wrócił do domu ze złamaną ręką. Poślizgnął się na odnowie biologicznej, a to wyeliminowało go do dalszych zajęć przygotowujących.
Wyjmowałaś jego ubrania z walizki kiedy trafiłaś na damską bieliznę. Wtedy byłaś już pewna, że ma romans. Wyskoczyłaś na niego z wielkimi pretensjami. Krzyczałaś, płakałaś, a nawet miałaś ochotę się pakować. Mąż próbował cię uspokoić, wyjaśnić wszystko na spokojnie. Nie udało mu się, ponieważ w pewnym momencie zrobiło ci się strasznie słabo. Siatkarz nic nie myśląc wezwał pogotowie. Widać było, że cholernie bał się o ciebie i dziecko, które nosiłaś pod sercem.
W szpitalnym korytarzu siedział jak na szpilkach czekając na lekarza.
Ty w tym czasie walczyłaś o życie waszej Kruszynki. Krwawiłaś z dróg rozrodczych, nikt nie wierzył, że dziecko przeżyje.
Ku sprzeciwom, oraz niedowierzaniom wasz Skarb został utrzymany przy życiu.
Można powiedzieć, że kamień spadł ci z serca. Nigdy w życiu nie wybaczyłabyś sobie straty drugiego dzieciątka.
Gdy poczułaś się lepiej w sali zjawił się twój mąż. Nie miałaś ochoty na rozmowę z nim, ponieważ przypomniałaś sobie incydent, który miał miejsce kilka godzin temu.
Usiadł na krzesełku obok twojego łóżka i złapał cię za rękę.
Milczałaś, nie miałaś zamiaru się odzywać. W końcu on przerwał niezręczną ciszę. Zaczął się tłumaczyć, a do twoich oczu kolejny raz napłynęły łzy. Mówił, że bielizna nie jest dowodem zdrady, bo to tego nigdy by się nie posunął. Tłumaczył, że nie ma pojęcia skąd się ona wzięła. Zapewniał ciebie, iż jest ci wierny. Kochałaś go bardzo, przecież był twoim mężem i ojcem dziecka. Nagle przełamałaś się. Uwierzyłaś w opowieści Michała.
Postąpiłaś słusznie. I jak się okazało... Misiek miał rację.
Monika z czasem przyznała się do kłamstwa. Chciała się kolejny raz zemścić.
Pragnęła, by wasze małżeństwo się rozpadło. Wtedy miałaby przyjmującego tylko i wyłącznie dla siebie.
Wszystko wróciło do normy. Michał musiał jechać na rehabilitację, jednak częściej bywał w domu. Wasze maleństwo rozwijało się prawidłowo.
Z czasem dowiedziałaś się o Ankarze. Na początku byłaś bardzo zła. Z jakiego powodu?
Z takiego, że dowiadujesz się o tym ostatnia. Jednakże twoim marzeniem było zamieszkać w Turcji. Złość zamieniła się w radość. Nie potrafiłaś się już gniewać na Michała.
Ustaliliście, że wyjedziecie tam dopiero wtedy, gdy urodzisz i wasze maleństwo trochę podrośnie. Dlatego siatkarz wstrzymał się z podpisaniem kontraktu, bo wszystko mogło się jeszcze zmienić.
Weszłaś w 9 miesiąc. Było już ciężko. Narzekałaś na bóle pleców, czułaś się gruba.
Gdzieś jeszcze znalazłaś siły, żeby wykonać wielką antyramę na urodziny dla Michała. Bardzo się u cieszył i śmiało możesz powiedzieć, że niespodzianka była udana.
Ten dzień spędziliście razem. Nie robiliście żadnej imprezy, bo mąż wiedział w jakim jesteś stanie. Wieczorem, gdy byliście bardzo blisko siebie, całowaliście się, śmialiście, wygłupialiście złapał cię mocny skurcz. Nic innego jak fakt, że odeszły ci wody!
Nawet nie wiesz kiedy znalazłaś się na porodówce. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Z porodem nie miałaś dużego problemu. Rodziłaś 35 minut.
Dokładnie o 23:12, 23 lutego na świat przyszła Nikola Kubiak.
Wasza córcia ważyła 3,66 kg, a mierzyła 59 cm. Uzyskała 10/10 punktów w skali Apgar.
Michał śmiał się, że ty oraz Maleńka zrobiliście mu drugi prezent na urodziny.
Maleństwo było waszym oczkiem w głowie. Nie widzieliście świata poza nią.
Starannie wychowywaliście.
Przecież to wy pomagaliście stawiać jej pierwsze kroki. Pokazywać piękno przyrody. Uczyć mówić, rozróżniać zwierzęta.
Mała urodę odziedziczyła po tobie, jednak charakter po ojcu.
Gdy miała 5 miesięcy wyjechaliście do Turcji. Tam spędziliście dwa lata. Twój partner i ojciec twojego dziecka doświadczył nowych przygód, w nowym klubie.
Jednak po wypełnieniu kontraktu wróciliśmy do Polski, a Michał postanowił grać w Jastrzębskim Węglu.
Kiedy Nikola miała 6 lat na świat przyszedł jej brat, Jakub Kubiak.
Urodził się 27 czerwca 2020 roku. Mierzył 62 cm, a ważył 3,81.
Tak samo jak wasza córeczka, uzyskał 10/10 punktów w skali Apgar.
Dzieci rosły w mgnieniu oka! Staraliście wychować ich na rozsądnych ludzi, którzy poradzą sobie w dorosłym świecie.
I tak się stało.
Nikola spełniła marzenie Michała, została tenisistką. Godnie reprezentowała Polskę w tej dyscyplinie.
Jakub nie poszedł w twoje, ani Miśka ślady. Został lekarzem chirurgiem.
Mimo wszystko i tak byliście dumni ze swoich dzieci. Włożyliście wiele trudu i serca w ich wychowanie, a to wam się opłaciło.
Mąż po zakończeniu kariery został trenerem Jastrzębskiego Węgla. Jesteś dumna, że sprawy się tak potoczyły. Masz wspaniałą rodzinę, co prawda wnuków się jeszcze nie doczekałaś, ale poczekajmy. Za kilka lat będą i one, a wtedy już całkiem będziesz spełniona. Czasami z mężem lubisz powracać do przeszłości, ale tylko tej "miłej".
Może to i dobrze, że Michał nigdy nie dowiedział się o głupich gestach z Alkiem..? Nie powracaj do tego, było, minęło i już nie wróci. Ważne to, co jest teraz.
Żyliście jeszcze długo i szczęśliwie.
Siatkówka łączy ludzi, a wy do końca życia pozostaniecie w niej zakochani...
***
THE END
zaskoczenie? Chyba nikt się nie spodziewał takiego obrotu sytuacji...
zaskoczenie? Chyba nikt się nie spodziewał takiego obrotu sytuacji...
Łzy, łzy i jeszcze raz łzy.
Tak ciężko mi rozstawać się z tym blogiem.
Z góry mówię: nie był idealny.
Nie tak to wszystko miało się skończyć.
Milena, którą nazwaliście dziwką nie rozstała się z Michałem.
Jest happy end, a wcale nie miało być! :D
Dlaczego tak to się potoczyło?
Hm... gdybym zrealizowała swój pomysł, to byście mnie zabili :P
Co prawda, blog miał jeszcze trwać, ale ja już nie miałam na niego pomysłu... Może troszeczkę mi się znudził?
Nie wiem, nie pytajcie mnie o to.
Myślę, że wszystko jest wyjaśnione, chociaż mogłam napisać tutaj jeszcze wiele rzeczy......
Jest happy end, a wcale nie miało być! :D
Dlaczego tak to się potoczyło?
Hm... gdybym zrealizowała swój pomysł, to byście mnie zabili :P
Co prawda, blog miał jeszcze trwać, ale ja już nie miałam na niego pomysłu... Może troszeczkę mi się znudził?
Nie wiem, nie pytajcie mnie o to.
Myślę, że wszystko jest wyjaśnione, chociaż mogłam napisać tutaj jeszcze wiele rzeczy......
Bardzo Was przepraszam za każdy błąd. Wiem, że je popełniam. Wciąż pracuję nad interpunkcją, ortografią oraz błędami językowymi.
Jeszcze raz, jedno wielkie PRZEPRASZAM.
Ale teraz chciałabym podziękować.
Dziękuję za każdy komentarz.
Dziękuję za każde słowo dodające otuchy, weny.
Dziękuję za krytykę, której było mało (nie wiem dlaczego).
Dziękuję za wyświetlenia, mamy prawie 70 tysięcy.
Dziękuję tym, którzy dołączyli do zakładki "Obserwatorzy".
Dziękuję za to, że byliście.
Po prostu... za WSZYSTKO.
I mam do Was malutką prośbę. Zostawcie pod tym postem chociaż jedno słowo... nie proszę o dużo. Chciałabym zobaczyć, czy ktoś czytał. Rozumiecie mnie? :')
I mam do Was malutką prośbę. Zostawcie pod tym postem chociaż jedno słowo... nie proszę o dużo. Chciałabym zobaczyć, czy ktoś czytał. Rozumiecie mnie? :')
Powtarzam to kolejny raz, że zakładając bloga nie miałam pojęcia, że osiągnę "coś takiego".
Byłam nowa, nie znałam żadnej bloggerki. Jedyne co, to czytałam kilka blogów.
A teraz płaczę, bo jest mi ciężko rozstawać się z tą historią. Mimo, że wszystko zakończyło się szczęśliwie. A tak jak mówię, było wiele innych wersji tego epilogu...
A teraz płaczę, bo jest mi ciężko rozstawać się z tą historią. Mimo, że wszystko zakończyło się szczęśliwie. A tak jak mówię, było wiele innych wersji tego epilogu...
Obiecuję Wam, że nie zniknę.
Coś się kończy, a coś się zaczyna.
Coś się kończy, a coś się zaczyna.
Już teraz bardzo serdecznie Was zapraszam na nową historię: ( http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/ )
Zapraszam też na bloga, którego prowadzę z Łasicą: ( http://mozesz-wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/ )
Cholera, tak ciężko mi uwierzyć w to, co właśnie robię.
"Wszystko co dobre kiedyś się kończy..."
Możecie mnie zabić za to zakończenie, ono mi się nie podoba...
Shejtujcie mnie, nie wiem... cokolwiek...
Ale z moich oczy wypływają strumieniami łzy.
Dotrwaliście do końca?
Mam nadzieję, że tak.
Więc... dziękuję i przepraszam.
Do usłyszenia... na następnym blogu.
Kocham Was i bardzo serdecznie pozdrawiam!