Mąż spakowany, przygotowany, pozytywnie nastawiony. Tylko ta cholerna myśl, która niedługo stanie się rzeczywistością - tęsknota. Brak mojego Misia. Będzie ciężko, ale każda kobieta siatkarza musi sobie z tym poradzić. Bo jak nie my, to kto?
Możliwe, że nie zanudzę się na śmierć. W końcu mam tutaj dużo przyjaciół. Na przykład Kasię Grzyb, z którą mam świetny kontakt. Albo z Sabiną Konarską czy dziewczyną Fabiana, bądź też z narzeczoną Nowakowskiego.
Nie będzie źle! Nie ma co się martwić, będzie również Alek. Z nim śmiało wyskoczę na jakieś zakupy, ale również porozmawiam. Może dowiem się o nim czegoś więcej?
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michała:
-Milena, wszystko w porządku?
-Owszem. Skąd to pytanie? - spojrzałam na niego.
-Jakaś zamyślona jesteś, nie odzywasz się.
-Przepraszam - podeszłam do niego. - Zamyśliłam się, to tyle. Wszystko dobrze.
-No ja mam nadzieję - delikatnie mnie pocałował. - Nie chce mi się tam jechać...
-Bzdury opowiadasz. Będziesz grał z orzełkiem na piersi, sama myśl na to powinna dać Ci dużo do myślenia. Czy chcesz, czy też nie.
-Może i masz rację. Ale ja będę tęsknił. - on zawsze musi postawić na swoim.
-Oj, daj spokój. Co będzie, jak urodzi się nam dziecko, a Ty będziesz musiał wyjechać?
-Nie wiem, chyba odmówię. - zaśmiał się.
-Głupek. - uśmiechnęłam się szeroko. Mąż wpił się zachłannie w moje usta. Szybko się odsunęłam od niego, bo wiedziałam, że Alek na nas patrzy. Strasznie się peszyłam, nie wiem dlaczego.
-No dobra, czas się zbierać... - rzekł Michał, gdy spojrzał na zegarek.
Razem z siatkarzami skierowałam się do wyjścia. Michał się ubrał i wziął torbę do ręki.
Odprowadziłam go do auta. Alek pozostał na schodach i kolejny raz uważnie nas obserwował.
Wtuliłam się w Michała. On delikatnie złapał za mój podbródek po czym zaczął namiętnie całować. W tym momencie chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, aby czas i wszystko co nas otacza na chwilę się zatrzymało.
Niechętnie się odsunęłam i spojrzałam w jego oczy.
-Jedź powoli... - wyszeptałam.
-Obiecuję, że gdy dojadę to zadzwonię.
-Będę czekać - puściłam mu oczko. - No idź już. - czułam, że do oczu napływają mi łzy.
Pocałował mój brzuch i jeszcze raz mnie. Wsiadł do samochodu, a ja ustałam koło kapitana rzeszowskiej drużyny.
Pomachałam Michałowi odprowadzając odjeżdżające auto wzorkiem.
Wróciłam do domu z przyjmującym. Ustałam na palcach i się przeciągnęłam.
-Nie wyspałaś się? - podszedł do mnie. Achrem nie chodził przy kulach, na nodze miał założony usztywniacz (czy jak to tam się nazywa). Z tego co mówił, to wyrzucił kule po kilku miesiącach po operacji.
-Troszeczkę - przyznałam.
-No... to ja już przeczuwam, co się działo w nocy.
-Ej, ej, ej! - spoważniałam. - Głupi jesteś, wiesz? - wybuchnęłam śmiechem.
-Wiem - uśmiechnął się.
Ten jego uśmiech...
-Nie wiem po co tu jesteś. Nic mi się przecież nie stanie.
-Michał tak chciał więc jestem. A przeszkadzam?
-Nie, coś Ty. Może, z jednej strony to i lepiej. Chociaż będzie z kim porozmawiać. Tylko tak codziennie przyjeżdżać specjalnie do mnie, to bez sensu...
-No właśnie - podrapał się po głowie. - Mógłbym tutaj nocować? Natalii z dzieciakami i tak nie ma, więc..
-A chciałabyś? - wyszczerzyłam się.
-Chciałbym - potwierdził. - Tylko, czy masz wygodne łóżko?
-Jak najbardziej Alek. Łóżko jest długie i wygodne, później Ci je pokażę.
Alek nocuje... Milena, co z Tobą? Na co Ty się godzisz?!
-Świetnie, to bardzo dziękuję.
Ten jego akcent...
Przeszliśmy do salonu, gdzie włączyliśmy tv. Leciał jakiś denny film i jakoś nie miałam ochoty go oglądać.
W pewnej chwili Achrem niebezpiecznie się zbliżył. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Mogło to dziwnie wyglądać. Ale wtedy mnie to nie interesowało. Czułam się bezpiecznie i mogę nawet powiedzieć - było miło.
Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się momencie, kiedy Alek zaniósł mnie do łóżka. Nie mam pojęcia jak to zrobił.
-Nie, ja nie będę spać. Jest południe... - powiedziałam ledwo widząc cokolwiek na oczy.
-Odpocznij, jestem tu cały czas - powiedział przykrywając mnie kocem.
-Połóż się obok - wyszeptałam w jego stronę. Widocznie nie usłyszał. Bądź też nie chciał usłyszeć.
Otworzyłam oczy i pociągnęłam go za skrawek koszulki. Był strasznie blisko mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
-Połóż się ze mną. Chcę, abyś tutaj był. Nie gdzieś na dole, sam... - pod wypływem impulsu złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. - Zrozumiałeś?
-Zrozumiałem... - był całkowicie zakłopotany. Wykonał moje polecenie i delikatnie mnie przytulił.
Ja nie wiedziałam, co się ze mną stało w tamtym momencie. Zapomniałam o wszystkim. Tak jak wtedy z Bartoszem...
-Nie, Michał! Nie odchodź, nie teraz! Nie rób mi tego...
-Proszę Pani, proszę go zostawić. Niestety już nic nie pomoże.
-Jak to nic?! Do cholery, to jest mój mąż, ojciec mojego dziecka! Proszę go ratować, nie rozumie Pan?!
-Doznał za mocnych obrażeń wewnętrznych. Nic nie możemy zrobić.
-Ale on musi żyć! M U S I !
-Przykro mi.
Płacz, lament, krzyk...
-Jest Pan okropny! Zawsze jest jakieś wyjście!
-Nie zawsze, proszę Pani. Niestety, jesteśmy bezradni.
-Michał, kochanie! - zimnymi dłońmi dotykam policzków mężczyzny. - Walcz, nie umieraj...
Aparatura pika...
-Proszę się pożegnać. - mówi zimno lekarz.
-Michał... - łapię się z mój brzuch. W pewnym momencie ustrojstwo zaczyna piszczeć. Dało właśnie znak, że odszedł wspaniały siatkarz, mąż, niedoszły ojciec, syn, brat.
-MICHAŁ!!!
Krzyczę roztrzęsiona. Krew mnie zalewa. Serce się kraje.
Już nic nie pomoże... Jego już nie ma. Zabrał go Bóg. Do swojego świata.
-Milena... Milena obudź się natychmiast! - Alek delikatnie "pukał" mnie w rękę.
-Cholera! - zerwałam się z łóżka. - Michał... - wyszeptałam.
-Ci.. - przytulił mnie. - To był tylko sen.
-Skąd wiesz? - spojrzałam na niego.
-Bo krzyczałaś, wierciłaś się. Rozmawiałem kilka minut temu z Michałem, dojechał do Spały. Wszystko jest w porządku.
-Boże, jak dobrze... - zamknęłam oczy. - Nawet nie wiesz jak się wystraszyłam.
-Po Twoim krzyku mogłem wywnioskować, że bardzo.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później zeszliśmy na dół. W mojej lodówce było trochę pusto więc razem z Achremem pojechałam na zakupy. Trochę się nam zeszło, bo pojechaliśmy jeszcze do Galerii.
Nie wiem jak opisać to co zastaliśmy, a właściwie zastałam w domu......
_____
Dobry Wieczór! :)
Rozdział dedykuję Milenie, która bardzo mnie zmotywowała <3
Miał być wcześniej, ale przez kilka dni w ogóle nie mogłam zalogować się na konto ;( Z tym też wiąże się to, że nie komentowałam rozdziałów na waszych blogach.
Jak myślicie, czy pomiędzy Mileną a Alkiem coś będzie? :)
Czekam na wasze komentarze!
Do następnego, pozdrawiam :)
Możliwe, że nie zanudzę się na śmierć. W końcu mam tutaj dużo przyjaciół. Na przykład Kasię Grzyb, z którą mam świetny kontakt. Albo z Sabiną Konarską czy dziewczyną Fabiana, bądź też z narzeczoną Nowakowskiego.
Nie będzie źle! Nie ma co się martwić, będzie również Alek. Z nim śmiało wyskoczę na jakieś zakupy, ale również porozmawiam. Może dowiem się o nim czegoś więcej?
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michała:
-Milena, wszystko w porządku?
-Owszem. Skąd to pytanie? - spojrzałam na niego.
-Jakaś zamyślona jesteś, nie odzywasz się.
-Przepraszam - podeszłam do niego. - Zamyśliłam się, to tyle. Wszystko dobrze.
-No ja mam nadzieję - delikatnie mnie pocałował. - Nie chce mi się tam jechać...
-Bzdury opowiadasz. Będziesz grał z orzełkiem na piersi, sama myśl na to powinna dać Ci dużo do myślenia. Czy chcesz, czy też nie.
-Może i masz rację. Ale ja będę tęsknił. - on zawsze musi postawić na swoim.
-Oj, daj spokój. Co będzie, jak urodzi się nam dziecko, a Ty będziesz musiał wyjechać?
-Nie wiem, chyba odmówię. - zaśmiał się.
-Głupek. - uśmiechnęłam się szeroko. Mąż wpił się zachłannie w moje usta. Szybko się odsunęłam od niego, bo wiedziałam, że Alek na nas patrzy. Strasznie się peszyłam, nie wiem dlaczego.
-No dobra, czas się zbierać... - rzekł Michał, gdy spojrzał na zegarek.
Razem z siatkarzami skierowałam się do wyjścia. Michał się ubrał i wziął torbę do ręki.
Odprowadziłam go do auta. Alek pozostał na schodach i kolejny raz uważnie nas obserwował.
Wtuliłam się w Michała. On delikatnie złapał za mój podbródek po czym zaczął namiętnie całować. W tym momencie chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, aby czas i wszystko co nas otacza na chwilę się zatrzymało.
Niechętnie się odsunęłam i spojrzałam w jego oczy.
-Jedź powoli... - wyszeptałam.
-Obiecuję, że gdy dojadę to zadzwonię.
-Będę czekać - puściłam mu oczko. - No idź już. - czułam, że do oczu napływają mi łzy.
Pocałował mój brzuch i jeszcze raz mnie. Wsiadł do samochodu, a ja ustałam koło kapitana rzeszowskiej drużyny.
Pomachałam Michałowi odprowadzając odjeżdżające auto wzorkiem.
Wróciłam do domu z przyjmującym. Ustałam na palcach i się przeciągnęłam.
-Nie wyspałaś się? - podszedł do mnie. Achrem nie chodził przy kulach, na nodze miał założony usztywniacz (czy jak to tam się nazywa). Z tego co mówił, to wyrzucił kule po kilku miesiącach po operacji.
-Troszeczkę - przyznałam.
-No... to ja już przeczuwam, co się działo w nocy.
-Ej, ej, ej! - spoważniałam. - Głupi jesteś, wiesz? - wybuchnęłam śmiechem.
-Wiem - uśmiechnął się.
Ten jego uśmiech...
-Nie wiem po co tu jesteś. Nic mi się przecież nie stanie.
-Michał tak chciał więc jestem. A przeszkadzam?
-Nie, coś Ty. Może, z jednej strony to i lepiej. Chociaż będzie z kim porozmawiać. Tylko tak codziennie przyjeżdżać specjalnie do mnie, to bez sensu...
-No właśnie - podrapał się po głowie. - Mógłbym tutaj nocować? Natalii z dzieciakami i tak nie ma, więc..
-A chciałabyś? - wyszczerzyłam się.
-Chciałbym - potwierdził. - Tylko, czy masz wygodne łóżko?
-Jak najbardziej Alek. Łóżko jest długie i wygodne, później Ci je pokażę.
Alek nocuje... Milena, co z Tobą? Na co Ty się godzisz?!
-Świetnie, to bardzo dziękuję.
Ten jego akcent...
Przeszliśmy do salonu, gdzie włączyliśmy tv. Leciał jakiś denny film i jakoś nie miałam ochoty go oglądać.
W pewnej chwili Achrem niebezpiecznie się zbliżył. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Mogło to dziwnie wyglądać. Ale wtedy mnie to nie interesowało. Czułam się bezpiecznie i mogę nawet powiedzieć - było miło.
Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się momencie, kiedy Alek zaniósł mnie do łóżka. Nie mam pojęcia jak to zrobił.
-Nie, ja nie będę spać. Jest południe... - powiedziałam ledwo widząc cokolwiek na oczy.
-Odpocznij, jestem tu cały czas - powiedział przykrywając mnie kocem.
-Połóż się obok - wyszeptałam w jego stronę. Widocznie nie usłyszał. Bądź też nie chciał usłyszeć.
Otworzyłam oczy i pociągnęłam go za skrawek koszulki. Był strasznie blisko mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
-Połóż się ze mną. Chcę, abyś tutaj był. Nie gdzieś na dole, sam... - pod wypływem impulsu złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. - Zrozumiałeś?
-Zrozumiałem... - był całkowicie zakłopotany. Wykonał moje polecenie i delikatnie mnie przytulił.
Ja nie wiedziałam, co się ze mną stało w tamtym momencie. Zapomniałam o wszystkim. Tak jak wtedy z Bartoszem...
-Nie, Michał! Nie odchodź, nie teraz! Nie rób mi tego...
-Proszę Pani, proszę go zostawić. Niestety już nic nie pomoże.
-Jak to nic?! Do cholery, to jest mój mąż, ojciec mojego dziecka! Proszę go ratować, nie rozumie Pan?!
-Doznał za mocnych obrażeń wewnętrznych. Nic nie możemy zrobić.
-Ale on musi żyć! M U S I !
-Przykro mi.
Płacz, lament, krzyk...
-Jest Pan okropny! Zawsze jest jakieś wyjście!
-Nie zawsze, proszę Pani. Niestety, jesteśmy bezradni.
-Michał, kochanie! - zimnymi dłońmi dotykam policzków mężczyzny. - Walcz, nie umieraj...
Aparatura pika...
-Proszę się pożegnać. - mówi zimno lekarz.
-Michał... - łapię się z mój brzuch. W pewnym momencie ustrojstwo zaczyna piszczeć. Dało właśnie znak, że odszedł wspaniały siatkarz, mąż, niedoszły ojciec, syn, brat.
-MICHAŁ!!!
Krzyczę roztrzęsiona. Krew mnie zalewa. Serce się kraje.
Już nic nie pomoże... Jego już nie ma. Zabrał go Bóg. Do swojego świata.
-Milena... Milena obudź się natychmiast! - Alek delikatnie "pukał" mnie w rękę.
-Cholera! - zerwałam się z łóżka. - Michał... - wyszeptałam.
-Ci.. - przytulił mnie. - To był tylko sen.
-Skąd wiesz? - spojrzałam na niego.
-Bo krzyczałaś, wierciłaś się. Rozmawiałem kilka minut temu z Michałem, dojechał do Spały. Wszystko jest w porządku.
-Boże, jak dobrze... - zamknęłam oczy. - Nawet nie wiesz jak się wystraszyłam.
-Po Twoim krzyku mogłem wywnioskować, że bardzo.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później zeszliśmy na dół. W mojej lodówce było trochę pusto więc razem z Achremem pojechałam na zakupy. Trochę się nam zeszło, bo pojechaliśmy jeszcze do Galerii.
Nie wiem jak opisać to co zastaliśmy, a właściwie zastałam w domu......
_____
Dobry Wieczór! :)
Rozdział dedykuję Milenie, która bardzo mnie zmotywowała <3
Miał być wcześniej, ale przez kilka dni w ogóle nie mogłam zalogować się na konto ;( Z tym też wiąże się to, że nie komentowałam rozdziałów na waszych blogach.
Jak myślicie, czy pomiędzy Mileną a Alkiem coś będzie? :)
Czekam na wasze komentarze!
Do następnego, pozdrawiam :)
Już jutro... Mecz Polska-Włochy! Drugie spotkanie i to jeszcze gdzie! Na korcie tenisowych. Będzie się działo... :) Zabójcze wiatry! ;)
Boże kobieto co znowu w tej chacie zastali ? Hahahab rozdział fajny tylko co ona znowu odpierdala ?! Pozdrawiam Dooma:)
OdpowiedzUsuńAle mieszasz!
OdpowiedzUsuńOby Milena nie zapomniala sie, bo Michal na to nie zasluguje.
Co zastali? O.o
Nie moge sie doczekac kolejnego.
Buziaki siostra
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie,nie może być! Mila nie może po raz kolejny zdradzić Michała,on na to nie zasługuje.Mam nadzieję,że się opamięta i do niczego nie dojdzie.
Ciekawe co zastali w domu.
No nic,pozostaje czekać na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam;*
Serio? Niech tylko nie zdradza Michała, prosze.. co ona wyprawia... a co się stało? ciekawa jestem co zastaną :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
Pozdrwiam :)
ojj dziękuję Ci Julciu kochana :* Ty wiesz, no dla mnie rozdział bajka <3 czekam na następny, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńno nieee, ja rozumiem, Alek - przystojny tak bardzo, uśmiech tak bardzo, akcent tak bardzo. Ale nie nie nie! Przecież ledwo co się wyjaśniło to z Bartoszem, a teraz Achrem? No nieeee
OdpowiedzUsuńCo ona robi no ;(
A ciekawe, co zastali...
Oby Milena nie zapomniala sie, bo Michal na to nie zasluguje.
OdpowiedzUsuńCo zastali? O.o
Pozdrawiam :*