-Michał... - powiedziałam bardzo cicho. Brak odzewu. - Misiu - przysunęłam się bardziej do niego i delikatnie końcem paznokcia zaczęłam zataczać kółka na jego bicepsie.
-Hm? - odchylił lekko głowę nie otwierając nawet swoich oczu.
-Wstajemy pomału - szeptałam.
-Która godzina? - mruknął.
-Dokładnie 9:34 - pocałowałam jego szyję.
-Bliżej, bliżej - kąciki ust lekko uniosły się w górę.
-Bliżej? - powiedziałam unosząc brew.
-Tak, zasypiać i budzić się tak codziennie to czysta przyjemność.
-Przyjemność powiadasz? - uniosłam się i nachyliłam nad mężem. - Coś mruczałeś w nocy, wiesz? Nie mogłam Cię wcale zrozumieć - zaśmiałam się.
-Nawet nie pamiętam co mi się śniło - mówił. Po chwili przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie i delikatnie musnął moje usta.
-Szkoda, bo tak chciałam znać twój sen...
-Śniłaś mi się ty, tylko i wyłącznie ty - zaczął wymyślać.
-Przecież powiedziałeś, że nie pamiętasz - zaznaczyłam.
-Przypomniałem sobie - wyszeptał do ucha.
-Jak miło - uśmiechnęłam się. - Panie Kubiak, koniec tego wstajemy - położyłam dłonie na klatce piersiowej Miśka.
-Pani Kubiak, mi jest tak dobrze. Cały dzień mógłbym tak spędzić w takim towarzystwie.
-Oj uwierz, ja też. Jednak praca czeka - skrzywiłam się. - A chyba pamiętasz, że śniadanie robisz ty? Prawda? - wyszczerzyłam się.
-Pamiętam, pamiętam - usiadł na łóżku razem ze mną. Wyciągnęłam ręce w górę i ziewnęłam. Michał stuknął mnie ramieniem, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Kiedy miałam już wstawać złapał mnie w pasie i położył na łóżko.
-Nigdzie nie pójdziesz - zaczął się śmiać, a po chwili jego wielkie paluchy wbijały mi się w żebra.
-Mi... Mich... - próbowałam wypowiedzieć jego imię i powiedzieć, aby przestał, ale śmiech całkiem mnie ogarnął. Głupoty z rana z takim Misiem? Zawsze spoko! :)
-Już, haha przestań - nawet spróbowałam sił, ale i tak poszło to na marne.
W końcu przestał. Oddychałam głęboko patrząc ciągle w jego niebieskie tęczówki.
Kilka minut później, kiedy konsumowaliśmy już posiłek przyrządzony przez mężczyznę ciągle dochodziło do zbliżeń, takich jak pocałunków, albo zaczepek. Jak nie Michał... taki romantyczny. Gdy skończyłam jeść i odeszłam od stołu, mało co nie przewróciłam się o psa, który leżał na podłodze. Wybuchnęłam śmiechem i przeszłam dalej. Drapnęłam ścierkę i wytarłam ręce. Zachciało mi się pić, więc wyciągnęłam mój ulubiony sok pomarańczowy z lodówki i wlałam do szkła. Umoczyłam usta i wzięłam jednego łyka, po czym znowu mój wzrok skierowany był na "Dzika".
-Może żołędzi? - zażartowałam.
-Masz przechlapane! - uśmiechnął się i pogroził palcem. Odstawiłam naczynie i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i spojrzałam w lustro. Pokręciłam głową i wyjęłam telefon z kieszonki, który zaczął dzwonić.
-Halo, halo! Moja Jula, jak podróż? - zapytałam prosto z mostu.
-Dobrze, jestem już na miejscu, w mieszkaniu. A jak u ciebie?
-Wszystko gra, już teraz. Nie tęskno Ci za Polską?
-Jestem tu dopiero kilkanaście godzin... - powiedziała i wiedziałam, że w tym czasie wywróciła oczami.
-Dobra, dobra spokojnie. Radzę Ci tam szybko się ogarnąć i dzwonić do mnie na Skype, bo na komórkę macie drogie rozmowy - zażartowałam.
-Jasne, dryndnę wieczorem, pasuje?
-Pasuje, no chyba, że nie będzie mnie w domu. Słuchaj Kochana kończę, bo zaraz idę z Miśkiem na Podpromie.
-No tak, zapomniałam. Do usłyszenia - rzuciła i rozłączyła się.
Przemyłam twarz i tak, jak codziennie zrobiłam lekki makijaż. Włosy uczesałam w wysokiego koka i niepewnie "wyłoniłam" się zza drzwi.
-Misiu, przeszło? - zapytałam. Cisza... - Misiek? - zdziwiłam się.
-A tu jesteś! - krzyknął. Aż podskoczyłam.
-Nie strasz mnie tak. - pogroziłam mu palcem.
-Dobra, dobra. Za te żołędzie Ci odpuszczę - puścił mi oczko i wpił się w usta.
-Co w tobie tyle romantyzmu? - udało mi się powiedzieć, przez gest.
-Nie podoba Ci się?
-Oczywiście, że podoba. Jesteś taki słodki - złapał go za skrawek koszulki. - Ale teraz radzę się pośpieszyć bo zostało 40 minut do treningu.
-Mhm... - mruknął. - Jutro też... a za kilka dni mecz.
-Wygracie - stwierdziłam i pobiegłam na górę. Otworzyłam szafę z której wyciągnęłam "śliskie" leginsy w kolorze czarnym oraz białą koszulkę. Marynarka była zbędna, ponieważ nie było zimno. Ubrałam się w to i dodałam gadżety, takie jak zegarek czy naszyjnik. Aparat to była podstawa. Mimo iż czasami nie musiałam chodzić na treningi chłopaków, ale ja lubiłam siedzieć i patrzeć jak grają, albo jak się męczą podczas wykonywania ćwiczeń, a podczas tego robić im jeszcze zdjęcia. Największym takim leniem jest właśnie tatuś! No i Jochen, który zawsze jest nie wyspany, nie wiem co on robi w nocy. Konar, który jest żwawy i aż rwie się, aby uderzyć w ten okrągły, niebiesko-żółty przedmiot. Tichy, czy nawet Fabian świetnie spisują się na rozegraniu. Nie raz któryś z nich ma zły dzień, ale to jak każdy. Lotman na przyjęciu szaleje. Piter, Kosa ze środka śmiało jadą!
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. To jest rzeszowski Team, który uwielbiam! Inne kluby tak jak Skra czy Jastrzębie, czy nawet ZAKSA są równie mocne i mają wspaniałych zawodników, walecznych przede wszystkim.
"Siatkówka łączy ludzi..." I właśnie ten sport, połączył mnie i Michała. Męczę się z tym durniem już trochę czasu ;).
-Ale co to ma być! - oburzył się trener. - Taka dziura w bloku?! No chłopaki! - mówił.
Ci co skakali do niego tylko spuścili głowę i czekali na kolejną akcję. Pokręciłam głową i lekko się uśmiechnęłam.
-Przepraszam, proszę pani? - znalazła się koło mnie Patrycja, stażystka.
-Oj nie pani! - puściłam jej oczko. - Po imieniu, Milena jestem - podałam jej dłoń.
-Patrycja - uścisnęła. - Prosiłaś mnie, abym przyniosła swoją cyfrówkę, postanowiłam, że zrobię jeszcze kilka zdjęć. Nie tylko związanych z siatkówką. Możesz je ocenić? - zapytała.
-Nie ma problemu, ale pożycz mi sprzęt do domu, jutro go przyniosę - mówiłam patrząc na rudowłosą kobietę.
-Dobrze, proszę - wręczyła mi aparat.
Wzięłam go i zawiesiłam na ręce.
-Myślę, że możesz już iść do domu.
-Dziękuję do widzenia - pokiwała mi ręką i skierowała się do wyjścia.
Wróciłam do pracy jednak tylko na chwilę, bo rozbolał mnie brzuch. Usiadłam na krzesełku i objęłam część ciała. Skrzywiłam się trochę. Całe szczęście, że miałam NOSPĘ (czy jak to tam się nazywa) w torebce. Wyciągnęłam jedną tabletkę i poszłam po Michała butelkę z wodą. Znalazłam ją i od razu zażyłam lek. Nie chciałam pokazywać po sobie, że coś mnie boli. Wróciłam na miejsce i poprawiłam obrączkę na serdecznym palcu.
-Konar, siadaj! - Kowal zmienił Konarskiego po kilku nieudanych atakach. Atakujący wziął ręcznik i podszedł do mnie.
-Cześć - rzucił i usiadł postanowiłam, że nie będę stać tylko też usiądę. I tak zrobiłam.
-Witaj Dawid, jak tam?
-Średnio na jeża, a nawet źle... - zaczął.
-Źle? Co to znaczy? - spojrzałam na kolegę.
-Mam walić prosto z mostu? - uniósł brwi.
-Tak.
-Od jakiegoś czasu moje małżeństwo przechodzi kryzys. - powiedział. Już miałam się odezwać jednak usłyszałam czyiś głos.
-Witajcie ziomale! - krzyknął Zbyszek, który pojawił się nagle na hali.
Chłopaki przerwali trening i każdy z nich zmierzył Bartmana wzrokiem. Kolejny szok.
-Zibi! - odezwałam się jako pierwsza i podbiegłam do siatkarza po czym go przytuliłam.
-Cześć mała - spojrzał na mnie.
-Oj tam nie taka mała, wielkoludzie - zaśmiałam się i obróciłam w stronę trenujących do tej pory zawodników. Andrzej pozwolił chłopakom przerwać trening. Przywitali się ze swoim byłym kolegą z drużyny. Szczególnie obserwowałam zachowanie męża. Myślę, że mimo tego, że nie lubi Asi, czy Zbyszek gra w Modenie, nadal są wspaniałymi przyjaciółmi.
Trening został zakończony. Zebrałam swoje rzeczy i powolnym krokiem razem ze Zbyszkiem ruszyłam do wyjścia. Nie miałam się co śpieszyć, bo wiem dobrze, ze Misiek się długo przebiera.
-Zaskoczyłeś mnie przyjazdem.
-Dostałem wolne, a przyjechać miałem już dawno. Kubi ci nie powiedział?
-Wiesz, że moja pamięć bywa zawodna - zaśmiałam się. - Przyjechałeś sam, czy z Asią?
-Sam, na 5 dni - powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
-Co powiesz na kawę? - zaproponowałam.
-U Was? Jasne! - puścił mi oczko.
-Tylko musimy na tego lenia poczekać - oznajmiłam.
-A jak wam się powodzi? - zadał pytanie.
-Hmm, nie powiem ostatnio trochę się wydarzyło, ale ja nie potrafię tak żyć, wiesz osobno...
-Ale już jest w porządku?
-Tak Zbysiu - poklepałam go po ramieniu. - A u ciebie?
-Dobrze. Miałem zapytać, jak się czujesz po wybudzeniu?
-Pogadamy jak będziemy w domu, na spokojnie - rzuciłam.
-Niech Ci będzie. - w tym momencie otworzyły się drzwi. Wyszedł Piotrek, Kosa, Konar i Kubiak.
-Nareszcie, ileż można czekać - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaków.
-Zbyszek, numer telefonu ten sam? - zapytał Nowakowski Bartmana.
-Zgadza się - pokiwał głową.
-Zdzwonimy się, mam sprawę - powiedział, po czym pożegnał się z nami i razem z kolegą Grześkiem i Dawidem oddalił się od nas.
-Zbysiu jedzie z nami - powiedziałam do przyjmującego i złapałam go za rękę. Atakujący Casy Modena wsiadł do swojego auta, my do swojego. Podążał za nami, bo jestem przekonana, że sam by nie trafił.
-Tylko się nie zdziw - szepnęłam na ucho Zibiemu kiedy Misiek otwierał drzwi. Od progu powitał nas Nikuś, zapewne czekał na nas pod drzwiami. Weszłam szybko do środka i widząc, że nie ma już wody w misce szybko mu nalałam. Nie powiem, trochę urósł od czasu kiedy go mamy.
-Kawy?
-Si - rzekł gość rozglądając się po domu.
-Ja też poproszę - powiedział Kubiak patrząc w ekran telefonu. Zanuciłam sobie jakąś piosenkę pod nosem i wstawiłam wodę. Humor mi dzisiaj dopisywał, uśmiech nie schodził z twarzy. Brzuch na szczęście przestał boleć, bo on mógł wszystko popsuć. Po kilku minutkach zalałam gorącą ciecz. Postawiłam dwie szklanki w salonie. Poszłam jeszcze do kuchni po jakieś smakołyki i cukier. Wyłożyłam na tackę ciastka oraz cukierki. Również to zaniosłam.
-Zbyszek, jeżeli jesteś głodny to lodówka pełna.
-Spoko, dzięki - uśmiechnął się.
-Idę się przebrać w coś luźniejszego - rzuciłam i wbiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy różową sukienkę na ramiączka. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam włosy, po czym wróciłam na dół.
-No to opowiadaj, jak tam w Italii? - zadałam kolejne dzisiaj i na pewno nie ostatnie pytanie atakującemu...
Dobry Wieczór :)
Nie było trochę rozdziału, ale to przez "moje małe problemy" w szkole. Dzięki łasicy, która bardzo prosiła o rozdział i zmotywowała mnie do jego napisania UDAŁO SIĘ! :)
Taki nie za długi, nie za krótki. Już 40 na karku... Na 50 może przyszykuję coś specjalnego
Czekam na wasze opinie, jeżeli są jakieś błędy, to bardzo przepraszam... :/
Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, to zapraszam na nowy rozdział! :* (blog prowadzony również z łasicą) mozesz-wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/ Mykam na randkę z polskim... trzymajcie kciuki jutro na sprawdzianie! :D
Do następnego, pozdrawiam Jullaa! :*
Jeśli sa jakies błędy to bardzo przeszkadzam! Padlam :D
OdpowiedzUsuńA tam dzięki mojej motywacji.... sama Sloneczko sie sprezylas i pieknie napisalas....
Kochana, ale niespodzianka z Zibim... :)
Bolacy bRzuch to gorzej niz wojna :)
Misiek taki slodki ♡
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny :)
Caluję serdecznie i trzymam kciuki za klasowke z polskiego :*
Hahaha! Cicho już poprawiam :D Nie wiem jak ja mogłam to napisać :D Haha :D
UsuńPięknie napisałam powiadasz? :)
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :*
HAHAHAAH Kochana nie zauważyłam błędów i nie przeszkadzaj hahhahha :P Sorki, ale ten tekst mnie rozwalił :P Rozdział zajebisty i niespodzianka z Zibim udana. Czyżby powodem bolącego brzucha były te "kobiece dni " czy może coś innego ? :D Trzymam kciuki za ten test z polaka i powodzenia <3
OdpowiedzUsuńCieplutkie pozdrowienia ze Szczecina :* Dooma :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział <3
http://siatkarskiezycie.blogspot.com/
Hahahaha :D już poprawiam te "przeszkadzam" Hahh ah a :D
UsuńChyba kobiece dni :D
Jak tylko się nauczę to przeczytam u ciebie :)
Pozdrawiam.
Kochana pojawił się u mnie nowiutki rozdział :) Zapraszam
Usuńhttp://siatkarskiezycie.blogspot.com/
Gratuluję talentu do pisania i czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieje że napiszesz go jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńJakiego tam talentu :)
UsuńZobaczymy :))
Suuuper jak zwykle Jólja :* Czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńPo tym Jólja wiem kto napisał :**
UsuńZuzanno. :3
Dzięki :)
Fajny rozdział ; )
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńOooo wpadnę :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kiedy kolejny rozdział? Bo już nie mogę się doczekać xd
OdpowiedzUsuńNie wiem jestem w trakcie pisania, może jutro lub pojutrze.
UsuńZapraszam na nowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuńmy-love-volleyball.blogspot.com
Bardzo fajnie się czytało :) Milena i Michał są słodcy ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
Mam nadzieję, że poszedł Ci sprawdzian z polskiego ;)
Pozdrawiam :*