poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 38

Otworzyłam oczy chwilkę po godzinie dziewiątej. Przeciągnęłam się i wyszłam z pokoju. Weszłam do kuchni, gdzie Krzysiek już urzędował.
-Iwony jeszcze nie ma? - zdziwiłam się.
-Nie ma jej, pewnie będzie jak wrócę, yyy... To znaczy, jak wrócimy - wyjaśnił.
-Jak wrócisz. Po treningu jadę do Michała, muszę sobie to z nim wyjaśnić, zabrać kilka rzeczy.
-Milena pogodzicie się, ja z Iwoną nie raz się kłóciłem.
-Ale ona Cię nie zdradziła.
-Ty też nie masz pewności - spojrzał na mnie.
-Krzysiu, ja ci powiem tak - przełknęłam ślinę i usiadłam na krzesełku. - Pierwsze to przypuśćmy, że Michał ma kogoś. Zdrady nie wybaczę, trudno. Mówiłam mu to już kiedyś. Pod drugie, po co był ten cholerny dom? - zapytałam.
-To Wy go razem nie planowaliście?
-A w życiu! Michał sam go zaczął budować, ja o niczym nie wiedziałam. Teraz posłuchaj i usiądź - wskazałam na miejsce naprzeciwko siebie. Ojciec wykonał polecenie. - On jest młody, może będzie chciał zmienić klub, myślisz, że wytrzyma w Resovii? Nie oszukujmy się.
-No, masz racje.
-Właśnie i po jaką cholerę, był ten dom? Zmieni klub, wyjedzie z Rzeszowa. Dom zostanie, albo w innym wypadku go sprzeda. Może rozjebał, za przeproszeniem nasze małżeństwo? Nie ma szans, ja nie wrócę - powtórzyłam.
-Nie zakładaj takiej opcji, że on jednak Cię... - przerwałam mu.
-Ale przypuśćmy! - uniosłam się.
-No dobrze, masz rację. Mogliście dalej mieszkać w wynajętym mieszkanku... - spuścił głowę.
-Jedz szybko, bo zaraz jedziemy - zmieniłam temat. - Osobno, bo muszę oddać Michałowi samochód.
Libero pokiwał głową i oboje zabraliśmy się za konsumowanie posiłku, które on przygotował. Kiedy skończyliśmy szybko posprzątałam i dopiero teraz pomyślałam, co ja ubiorę? Przecież nie mam tutaj ubrań...
-Tato? - zapytałam. Ten odwrócił się i spojrzał wprost w moje oczy. - Bo jest problem... - zaczęłam.
-Wal śmiało! - uśmiechnął się.
-W czym pójdę? Skoro nie mam ubrań? - uniosłam brwi.
-O kurde! - zaklął. - Iwona Ci wybaczy, więc możesz sobie coś od niej pożyczyć.
-Jesteś pewien, że mogę?
-Tak, szybko jest 10:15, a o 10:50 zaczynamy trening - kiedy to powiedział popędziłam do wielkiej garderoby. Cholera, za dużo tego! Pierwsza lepsza! Biała, prosta sukienka ze złotym zapięciem. Założyłam ją na siebie i pobiegłam do łazienki, nie zwróciłam nawet uwagi, że Krzysiek czesze włosy. Do ojca mówiłam po imieniu czasami, ponieważ zdarzało się, że zapomnę, na szczęście mu to nie przeszkadzało. Zakosiłam mu grzebień i przeczesałam swoje długie kudły, jak to określił kiedyś libero. Pomyślałam, że czas się wybrać do fryzjera.
15 minut później odjechałam spod domu Ignaczaków. Na szczęście nie było korków, co mnie niezmiernie cieszyło. 
Zaparkowałam samochód i wyszłam z niego. Poczekałam chwilkę na Krzyśka, bo on dopiero wjechał na parking. Zobaczyłam, że Michał idzie w moją stronę. Nie zamierzałam z nim tu rozmawiać, a może nawet kłócić się. Odwróciłam się i poszłam z ojcem do drzwi.
-Mila, poczekaj! - krzyknął. Przełamałam się. Powiedziałam do Krzyśka, aby poszedł już do szatni, a ja sama się zatrzymałam i założyłam ręce na piesi. Zmierzyłam Kubiaka od góry do dołu.
-Czego chcesz? - burknęłam.
-Wziąłem ze sobą twój sprzęt - powiedział nieśmiało.
-Dzięki - wzięłam torbę od niego. - Coś jeszcze?
-Wyjaśnimy to sobie?
-Kochany siatkarzyku, oczywiście wyjaśnimy. Po treningu pojedziemy do domu, muszę zabrać kilka swoich rzeczy, wtedy będziesz miał czas na tłumaczenie się - spojrzałam w jego oczy i napięcie się obróciłam. Weszłam szybko do budynku. Nawet nie przywitałam się z recepcjonistką tylko od razu poszłam na halę. Wielka cisza, siatkarzy jeszcze nie było. Odłożyłam pokrowiec na krzesełko i wyjęłam lustrzankę.
-Cześć - usłyszałam głos zza pleców.
-Hej Jula - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Chciałam się pożegnać - powiedziała szybko.
-Pożegnać? - powtórzyłam.
-Tak, wyjeżdżam za granicę do Anglii, zresztą moja przygoda tutaj się już skończyła.
-Ale co z Grześkiem? Jedziesz z nim? Jak to sobie wyobrażasz? - byłam w szoku, zadawałam mnóstwo pytań.
-Grzesiek to już przeszłość, rozstałam się z nim - mruknęła. Podeszłam do niej i przytuliłam do siebie. Nic się nie odezwałam, aż ta zaczęła kontynuować. - Mam do Ciebie prośbę.
-Tak? - zapytałam patrząc na nią.
-Możesz odwiedzać grób mojej matki? Nie chcę, żeby został opustoszały...
-Oczywiście! Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć, chociaż nie miałyśmy dobrych kontaktów.
-Dziękuję - zauważyłam, że łezka zakręciła jej się w oku.
-Tylko mi tu nie płacz! Kiedy jedziesz?
-Za 3 godziny mam samolot, jestem już spakowana, to do zobaczenia - przytuliła mnie jeszcze raz.
-Odwiozłabym Cię chętnie, ale...
-Nie trzeba, będę dzwonić. Pa - spojrzała na mnie i się oddaliła. Z siatkarzami widocznie pożegnała już wcześniej. No to zostaliśmy bez fiozjoterapeuty. Nie rozumiałam trochę jej decyzji, ale co ja poradzę?
Ten trening był taki spokojny, nawet mogę powiedzieć cichy. Nikt nic nie mówił pod nosem, tylko wykonywał polecenia. Grzesiek był smutny, zresztą nie dziwię mu się. Bo od tak stracił kobietę, którą kochał i to jeszcze z nie wiadomo jakiej przyczyny. A może ja o czymś nie wiem?
Kowal wziął na staż jakąś młodą dziewczynę, która tak naprawdę moim zdaniem nie nadawała się na fotografa. Może była zestresowana siatkarzami i sztabem, bo trzęsły się jej ręce, choć ona próbowała to jakoś ukryć. 
Od kilku miesięcy Asseco ma swój kanał na Youtube. Marcin poprosił mnie, o nagranie filmiku, oczywiście on później zostanie pocięty. Pierwszy raz w życiu miałam zrobić takie coś. Poprosiłam go o pomoc. Mimo, iż miałam to ja wykonać. Wyszło nawet dobrze, on miał zająć się obróbką itd, a ja byłam wolna. Trening również się zakończył.
-Patrycja? - zwróciłam się do stażystki.
-Tak? - pojawiła się koło mnie.
-Masz jakiś swój sprzęt w domu? - mówiłam pakując aparat do pokrowca.
-Tak, mam - potwierdziła.
-Przynieś jutro - uśmiechnęłam się do niej. - Musisz się jeszcze trochę nauczyć - puściłam jej oczko. - Miłego dnia - wyminęłam dziewczynę i wyszłam z hali.
Poszłam do samochodu i czekałam za kółkiem na hrabię. Zjawił się po 10 minutach. 
-Szybciej to nie można było? - burknęłam w jego stronę.
-Przepraszam - podrapał się po głowie. Pokręciłam głową i odpaliłam samochód, wyjeżdżając z piskiem opon z parkingu. Jechaliśmy w ciszy, kiedy dotarłam już do domu i wyjęłam kluczyki ze stacyjki, zaśmiałam się:
-A kochanki tu nie ma?
-Musisz? - zapytał.
-Chcę się upewnić - powiedziałam ze złością i wyszłam z pojazdu. Otworzył drzwi domu, a ja poszłam na górę do sypialni. Odsunęłam szafę, z której wyciągnęłam torbę i już miałam pakować ubrania, kiedy do pokoju wszedł Michał.
-Poczekaj - chwycił mój nadgarstek.
-Mów, słucham Cię - wrzuciłam kilka koszulek. 
-Ale poczekaj, usiądźmy na spokojnie.
-Niech Ci będzie - spojrzałam na niego i usiadłam na łóżku, zrobił to samo. - Zamieniam się w słuch.
-To nie tak, ja Cię nie zdradziłem. Przecież przysięgałem Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Nie mam, nie miałem i nie będę miał w życiu kochanki! Kocham Ciebie i tylko Ciebie, na zawsze - mówił.
-To wszystko?
-Milena, proszę Cię. Nie wierzysz mi?
-Nie za bardzo.
-To po jaką cholerę, tak o ciebie dbałem, kiedy byłaś w śpiączce? Wiesz co, powiem Ci coś, tylko wysłuchaj mnie.
-Słucham Cię cały czas.
-Kiedyś byłem z Moniką, pierwszą miłością. Byliśmy ze sobą dość długo.
-I co w związku z tym? Nie obchodzi mnie to - przerwałam. - Jeżeli już, to przejdź do rzeczy.
-Ona chciała Cię zabić - rzucił. 
-Co proszę? Niby kiedy? - myślałam, że się przesłyszałam.
-Właśnie wtedy, kiedy byłaś w śpiączce, w porę przyszedłem, bo chciała odłączyć Cię od aparatury - wytłumaczył.
-I ja mam w to wierzyć?
-Możesz zapytać nawet Krzyśka! Milena uwierz mi!
-Nie będziemy tak rozmawiać, skoro na mnie krzyczysz.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj, lepiej wyjdź - rozkazałam.
-Wybacz mi proszę - powtórzył. Zamknęłam oczy, nie wiedziałam co zrobić, co mu powiedzieć. Wybaczyć? Nie mam pewności, czy mnie zdradza. Kłócić się dalej? I żyć osobno? Nie wiem, naprawdę...


Witam moich Czytelników! :)
Jak się macie? Dawno mnie tutaj nie było :). Jeszcze tylko 6 miesięcy do wakacji <3
Nasze Panie niestety przegrały decydujący mecz z Belgią... Każdy chyba wie, co się z tym wiąże, więc nie będę pisać, czy tłumaczyć.
Mamy 25 tys. wyświetleń! :)A na Facebook'u prawie 190 like. D Z I Ę K U J Ę ! 
No to jak? Co z tym Michałem? Rozejm? A może Milena odkryje coś, o czym w życiu by nie pomyślała? :D
Powiem Wam, że moja wyobraźnia nie zna granic!
W czwartek razem z łasicą dodałyśmy rozdział 3! Serdecznie zapraszam! mozesz-wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/
No to do następnego Kochani! :*
Pozdrawiam, Jullaa.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Oby byl rozejm! Trzymam kciuki za Milene i Michala:))
    Szkoda, ze Grzes jest smutny ale takto jest po rozstaniu.
    Julka mam nadzieje ze sobie ułoży zycie w UK i bedzie dzwonic do Milki.
    Pozdrawiam i przesylam calusy.
    Mnostwo calusow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza :)
      Rozejm? Nie wiem, nie wiem :D Zastanowię się.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. No trudno nasze siatkarki przegrały i każdy musi się z tym pogodzić . Jak to jeden z komentatorów powiedział " Nie zawsze się wygrywa " . Co do rozdziału to smutny :( Niech wrócą do siebie i niech Mila przejrzy na oczy że Misiek jej nie zdradza . Zaraz sie rozbeczę hahahahah :) Pozdrawiam Dooma :)
    Zapraszam do mnie na mojego pierwszego bloga :)
    http://siatkarskiezycie.blogspot.com/ Myślę że się spodoba :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba :)
      Smutny? Hmm.
      Zajrzałam, informuj mnie! :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. No to informuje :P Nowiutki rozdzialik . Pozdrawiam Dooma :)

      Usuń
  3. Niech się pogodzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział :)
    my-love-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń