niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 37

-Kochanie, zabierz mnie stąd! - krzyczała kobieta, właśnie do Michała.
-Kim pani jest?! - podeszłam oburzona do drzwi.
-Chyba kim pani jest!
-Ja jestem żoną Michała, proszę mi wyjaśnić, dlaczego krzyczy pani do mojego męża "Kochanie"?!
-No, bo jestem jego dziewczyną - powiedziała jakby nic.
-Kim ty jesteś?! - zdenerwowałam się.
-Nie przypominam sobie, abyśmy były na ty - warknęła.
-Gówno mnie to obchodzi, wypierdalaj stąd i radzę Ci się tu nie pokazywać! - trzasnęłam jej drzwiami przed nosem. 
Złapałam Michała z koszulę i pociągnęłam go w stronę salonu.
-Kto to kurwa był?! - krzyczałam.
-Nie mam pojęcia, Kochanie, przecież ja bym Cię nie zdradził - próbował mnie objąć, przytulić.
-Zostaw mnie! Radzę sobie przypomnieć, co to była za dziwka! Dziękuję Ci za tak piękny prezent! - wykrzyczałam mu i nie żałowałam, pobiegłam do góry i zabrałam torebkę, w której był telefon, portmonetka, oraz paczka papierosów. Pomyślałam, że kluczyki samochodu też mi się przydadzą. Drapnęłam je z wieszaka i skierowałam się ku wyjściu.
-Do widzenia! I  radzę mnie nie szukać, panie Kubiak! - po raz kolejny trzask drzwi. Otworzyłam auto i dopiero, gdy do niego wsiadłam, poczułam, że łza spływa mi po policzku. Zauważyłam, że Michał biegnie w stronę samochodu. Pokręciłam głową i zamknęłam samochód. Włożyłam kluczyki do stacyjki i odjechałam z piskiem opon. Chuj mnie to obchodziło, czy idzie za mną, czy martwi się. Co miał znaczyć ten incydent?! Miał kochankę? Trochę nieprawdopodobne, ale jeżeli tak?
Nie wiedziałam, gdzie mam pojechać. Do Julki? Odpada, nie mam z nią dobrych kontaktów, przecież ona jest zajęta swoim Grzesiem. Kasia? Chyba nie powinnam zawracać jej głowy teraz. Ojciec? To chyba było najlepsze wyjście, jeżeli chciałam się wypłakać, powiedzieć wszystko. W końcu on znał go dłużej niż ja...
Całą drogę płakałam, nie znałam, ani nie widziałam wcześniej tej kobiety. Zatrzymałam pojazd na poboczu i  wyjęłam telefon. Nie po to, aby Michał mógł się ze mną w jakikolwiek sposób skontaktować, czy coś. Tylko po to, aby uprzedzić rodzinę Ignaczaków, że zaraz się u nich pojawię.
-Tato? - wypowiedziałam do słuchawki.
-O Milenka dzwoni! - mówił uradowany.
-Mogę u Was dziś nocować?
-Nocować? - powtórzył.
-Przeliterować mam Ci?! - nerwy już mi puściły.
-Spokojnie... możesz, ale Michał? No wiesz.
-Co Michał? On chyba zrobił najgorszą rzecz, jakąkolwiek mógł. Jak przyjadę to wszystko Ci wytłumaczę, będę za chwilę - powiedziałam i się rozłączyłam.
Tak jak powiedziałam tak byłam, chwilę potem zaparkowałam pod domem Ignaczaków. Wzięłam głęboki oddech. Otarłam łzy i przetarłam chusteczką oczy, gdzie trochę rozmył mi się makijaż. Wysiadłam i skierowałam się do wejścia. Nie zdążyłam zapukać, bo ojciec mi otworzył.
-Cześć - powiedziałam zimno na wejściu.
-Wejdź - zrobił mi miejsce w drzwiach. Ściągnęłam szpilki, tak, nadal miałam je na nogach.
-Iwona jest? - zapytałam.
-Nie ma jej, pojechała do jakiejś przyjaciółki z dziećmi na noc. Chodź, usiądźmy - pokazał na kanapę w przed pokoju.
Zrobiłam to co chciał. Kiedy tak siedzieliśmy Krzysiek zaczął.
-Milena, na spokojnie powiedz, co się stało?
-Kiedy pojechaliście i zostaliśmy sami, nawet rodzice wyszli, Michał zaproponował kolację tylko we dwoje - mówiłam i czułam jak łza spływa mi po policzku. - Zgodziłam się. Powiedział, abym poszła się ubrać w tą sukienkę, którą dziś mi kupił, i którą właśnie mam na sobie. Zrobiłam jak chciał, ubrałam ją, założyłam szpilki, umalowałam się, uczesałam włosy. Wszystko było w porządku, po zjedzeniu posiłku zaprosił mnie do tańca, na co również się zgodziłam. Tańczyliśmy wtuleni w siebie, aż w końcu gesty jakie wykonywaliśmy, były coraz bardziej romantyczne. Dalej sam wiesz, co było. Jednak nie doszło do seksu - mówiłam otwarcie. - Nie doszło, bo ktoś zapukał do drzwi. Michał speszony, poszedł otworzyć. I właśnie wtedy się zaczęło... - Ignaczak przytulił mnie do siebie, i powiedział, aby mówić dalej. - Przyszła jakaś kobieta, która powiedziała coś w stylu "Kochanie, zabierz mnie stąd". Skierowane to było do Miśka. Tato, czy on mnie zdradza? - skończyłam ocierając kolejną łzę.
-Nie wiem dziecko, nie wiem - przyciągnął mnie mocniej do siebie.
-A co jeśli tak?
-Przestań, nie możesz tak mówić ani myśleć. On by Cię nie zdradził, ta kobieta sobie coś ubzdurała.
-A wiedziałeś o tym, że Monika go ostatnio odwiedziła?
-Monika? Jego była? - zapytał.
-Tak. Może to jest jakiś jej plan? Aby mnie i Michała skłócić? Może to była jej koleżanka?
-Nie umiem Ci odpowiedzieć, jutro spróbujemy wyjaśnić, dobrze? - spojrzał mi w oczy.
-Jutro poniedziałek, pójdziemy razem na trening dobrze? Muszę w końcu wrócić do pracy, ale nie wiem czy dam rade. Nie chcę go teraz widzieć.
-Rozumiem Cię.
-Przenocujesz mnie? - uniosłam głowę.
-Oczywiście.
-Idę się przewietrzyć, możesz do mnie nie przychodzić?
-Jasne, przygotuję Ci pokój.
-Dzięki - zmierzyłam go wzrokiem i wstałam. Ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz. Spojrzałam w niebo i głęboko westchnęłam czując, że zbliża się kolejny potok łez. Szłam pomalutku do przodu, ręką wycierałam łzy. Wyjęłam z małej, czarnej torebki paczkę fajek. Tak papierosy. Odpaliłam jednego i zaciągnęłam się nim. No i co, że szkodzą zdrowiu? Nie obchodziło mnie to wtedy, musiałam się jakoś odstresować. Poczułam wibracje, wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomo kto dzwonił.
-Przemyślałeś sobie? - zakpiłam.
-Milena daj spokój, przecież nie mam kochanki.
-Misieńku, ja nie będę z tobą rozmawiać. Powiem Ci tylko jedno, chuj mnie to obchodzi, jestem w stanie wybaczyć wszystko, ale nie zdradę! Już kiedyś ci to powiedziałam i powinieneś sobie zapamiętać.
-Gdzie jesteś?
-Tam, gdzie nie ma ciebie. Zajmij się swoją Mery, jutro przyjadę oddać ci samochód i wziąć kilka ubrań. Do widzenia! - powiedziałam twardo i zakończyłam połączenie. Zgasiłam na pół spalonego papierosa i podeszłam do samochodu. Oparłam się o niego i przymknęłam oczy.
-Nie pal - usłyszałam głos.
-Oj tatulku, miałeś nie iść ze mną.
-Wiem, chodź bo się przeziębisz.
-Mamy lato przecież, ale niech ci będzie. Masz jakiś trunek w domu? - zapytałam ciszej, gdy się już zbliżyłam do niego.
-Coś będę miał, ale ty chyba nie chcesz...?
-Chcę i tak miałam szczęście, że psy mnie nie złapały, bo wiesz, że piłam wino.
-Milena! - burknął.
-Słucham? - uniosłam brwi. 
-Właź do środka.
-Nie mam 12 lat, spokojnie.
-Nie pozwolę Ci się upić, jutro idziemy do pracy przecież!
-Niech ci będzie, powiedziałam wchodząc do mieszkania. Dasz mi jakąś koszulkę do spania?
-Chodź - wskazał na drzwi od garderoby.
-Ile ubrań! - zrobiłam wielkie oczy, gdy weszliśmy.
-Prawie wszystko to Iwony - zaśmiał się i zaczął się rozglądać.
-Normalnie wypożyczalnia, muszę tu kiedyś wpaść - mówiłam jakby nic.
-Chyba na prawdę masz trochę promili w sobie.
-Większe pół butelki wina - wyszczerzyłam się.
-Dziś zabawa jutro płacz?
-Daj spokój, jak to powiedziała moja matka, "Nie zasługuję na Michała", wiesz chyba on nie zasługuje na mnie. Dajesz tą koszulkę czy nie?
-Już, już - rzekł i wyciągnął czerwoną koszulkę z logiem Asseco. - Trzymaj.
-Ymm, poczekaj. Mógłbyś odpiąć mi sukienkę? - stanął za mną i odsunął zamek. Objął mnie od tyłu i pocałował w szyję. - Krzysiek przestań, masz żonę i dzieci, jestem twoją córką. Nie możesz - obróciłam się, ale libero wciąż mnie trzymał. Nic się nie odzywał. - Przez to zniszczyłbyś sobie życie, chyba nie chcesz stracić Iwony?
-Przepraszam.
-Nie ma za co, zapomnijmy - osunęłam się od niego i powędrowałam z odpiętą z tyłu sukienką do łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam na muszli. Boże, co się ze mną dzieje? Prawie wcale nie przejmuję się Michałem. Mało brakowało, a doszłoby do czegoś z Krzyśkiem. Rozebrałam się do końca i wzięłam szybki i gorący prysznic. Wytarłam się i założyłam na siebie koszulkę. Przeczesałam włosy, na pewno szczotką Iwony. W pewnym momencie odkładając przedmiot spojrzałam na obrączkę, a później na pierścionek zaręczynowy. Michał i zdrada? Kochanka? Jest to możliwe? Przecież chciał mieć ze mną dzieci, a okazuję się, że być może mnie zdradza? Pokręciłam głową i wyszłam.
-To gdzież będę spać? - zapytałam. Libero podniósł się i powiedział tylko "Chodź" po czym zaprowadził mnie do pokoju. Podziękowałam i zamknęłam drzwi. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się ciepłą kołderką. Telefon leżał obok mnie i nagle zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie moje z Miśkiem oraz napis "Kochanie". Na ten widok kolejna łza spłynęła mi po policzku. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wyłączyłam smartfona. Ja mam mieć wyrzuty sumienia? Niech on je ma!
Szybko zasnęłam, ponieważ jutro idę do pracy więc muszę się wyspać...


Witam, witam! :)
Rozdział był zaplanowany na jutro, ale jest dziś ;).
Muszę się pochwalić... Moje największe marzenie spełniło się.
Na pewno każdy wie, kim był Arkadiusz Gołaś. Wspaniały, tak młody siatkarz...
Koleżanka Kamila, którą poznałam na Facebook'u i z którą współpracuję na jednym z siatkarskich FP spełniła te najskrytsze marzenie. Mianowicie, jest ona kibicem który jeździ na wiele meczy, ma już 23 lata. W wieku 13 lat zdobyła autograf Arka. Jej koleżanka obecnie ma 30 lat, również POSIADAŁA podpis Arkadiusza. Chciała go wyrzuć, ze względu, że ma już tyle lat. Kamila pomyślała o mnie i te cudo, którego daje Wam zdjęcie już niedługo trafi do mnie...
Nie potrafię tego opisać... Mam tak wielkie trudności, może dlatego, że nie dociera to do mnie.
Tak jak to powiedział kiedyś środkowy: "Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył twoje marzenia"
Nigdy nie pozwolę...
Do następnego, pozdrawiam, ściskam z łezką w oku - Jullaa :')


15 komentarzy:

  1. kocham twojego bloga !
    czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam , przepraszam , przepraszam :( Miałam mały zastój w komentowaniu ale już jestem i nadrobiłam wszystko :) Może nie będe oceniać tamtych rozdziałów bo i tak wiesz że są zarąbiste:) Ten tutejszy co jest na górze to jakaś masakra :O JA nie wierze że on by mógł stracić i myślę że Monia ( jak to powiedziała Mila w rozdziale ) chce ich pokłócić i to ona nasłała tą babę . Taki moje jest zdanie :P . Rozdział fajnie napisany tylko smutny hahah. Pozdrawiam serdecznie ze Szczecina Dooma :).
    A i jeszcze ta akcja z Krzyśkiem hahahaha Boże masakra haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszam, bo ja rozumiem :)
      No co? O czymś pisać trzeba, hahaha :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Powiem bardzo krótko... Świetny rozdział, czekam jak zawsze na więcej. Przepraszam, że nie komentuję ale ostatnio nie ma w ogóle czasu... :/ Zazdroszczę bardzo autografu! ;D
    Gorąco ściskam i pozdrawiam Natalia ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoooooo . powaliło mnie ... :) Czekam na kolejny i dłuższyy :D :* CZekam CZekam i jeszcze raz czekam ..:P pozdroo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dłuższy? Będzie ciężko... :)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
    2. Dlaczego . tak piszesz i dłuższego nie napiszesz?;p :D :*

      Usuń
  5. Ty chyba nie mozesz rzyc bec jakis afer jak nie to to tamto

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Natalio, cieszę się, że jesteś ;) Nie informowałam Cię, że dodałam nowy rozdział, a komentarz jest oznaką, że tu zaglądasz i czytasz :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczaczek.... siostro rozpieszczasz mnie swoimi rozdzialami. Czulam, ze popsujesz akcje, bo nie moze byc tak dobrze.... :)
    Rozdzial pelen emocji.
    Swietny prezent i tez chce miec taka Kamilke :)
    Caluje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie może :) Hahaha! :* Dziękuję siostro za komentarz. Wiem... Ale nie oddam jej! <3
      Całusy :*

      Usuń
  9. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam. Czytałam, ale nie miałam czasu komentować ;)
    Ale się porobiło. Mam nadzieję, że to jakaś pomyłka i to rzeczywiście Monika to wymyśliła. Biedna Milena, ciągle coś złego ją spotyka. Oby w końcu jej się ułożyło ;)
    Zazdroszczę autografu :)
    Zapraszam do mnie na
    http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń