Powróciłam do pozycji leżącej. Założyłam ręce za głowę i spojrzałam w sufit. Wszystko mnie bolało od tego leżenia. Zerknęłam na Michała, nadal spał. Wyszłam po cichu z pomieszczenia, kierując się w kierunku schodów. Wstrzymałam się na chwilę, bo usłyszałam rozmowę.
-Michał to dobry mąż, ale moja Milena? Jest trochę nieodpowiedzialna.
-Przestań, Krysiu co ty mówisz. Musisz ją wspierać, wiesz dobrze, że mają teraz trudny moment jak i ona oraz Michał. Przecież dobrze wiesz, że stracili dziecko.
-Ona nie zasługuje na niego - powiedziała moja matka.
-Co Krysiu w ogóle mówisz? Milena to wspaniała kobieta! - zaprzeczała rodzicielka Kubiaka.
-A przestań tam! Źle ją wychowałam! - usłyszałam, że ktoś wychodzi z pokoju. Obróciłam głowę i zobaczyłam Michała. Położyłam palca na ustach, co miało oznaczać, aby nic się nie odzywał. Podszedł do mnie i ukucnął. Spojrzał na mnie i z dziwną miną.
-Nie możesz tak nawet mówić, jak możesz wyrażać się tak o swojej córce? Nie możesz! Mówiłam Ci przecież, że mają trudny moment i jakby słyszała to Milena, co teraz o niej mówisz załamałaby się do końca! - uniosła się pani Kubiak. Rzuciłam wzrokiem na Miśka, nie chciałam już więcej tego słuchać. Zeszłam pomału ze schodów. Ustałam na jednym i założyłam ręce na piersi. Przyjmujący ruszył za mną. Nie było nas chyba słychać bo moja matka kontynuowała.
-Nie znasz jej do końca, nie wiesz co może zrobić.
-Przepraszam bardzo, przyjeżdżasz teraz, bo zainteresowałaś się nią raptem jak zapadła w śpiączkę, a wcześniej co? Miałaś to głęboko, za przeproszeniem w dupie! Nie wiesz co się działo! - uniosła się Kubiak. Widać, że puściły jej nerwy.
-No co się działo? To, że przyjechał Rafał? Ja go tu nasłałam! - zatkało mnie... Moja matka nasłała tu Rafała?! Co to ma w ogóle być?
-Co ty mówisz?! - nie wytrzymałam, musiałam wkroczyć do tej rozmowy. Kobiety spojrzały na mnie. Poczułam jak Michał złapał mnie za rękę. - Ty tu nasłałaś Rafała?! Chciałaś tego, tak? Żebym cierpiała? On chciał mnie zgwałcić, wywieźć! Uciekłam, nie dałam się - zapadła cisza. - I ty mi tu teraz mówisz, że go nasłałaś? Ty się nazywasz matką? Jesteś niczym! Zabieraj swoje manatki i wynoś się z mojego domu! - krzyczałam, ale po chwili wybuchłam płaczem. Odwróciłam się i wtuliłam w nagi tors Michała.
-Cii, nie denerwuj się - szepnął mi do ucha. Usłyszałam trzask drzwi. I właściwie trochę odetchnęłam. Jak ona mogła? Bezczelna suka. Nie spodziewałam się tego po niej. Przetarłam łzy i podeszłam do mamy Miśka, właściwie podziękować jej. Za to, że za mną stała.
-Nie musisz za nic dziękować, jesteś dla mnie jak córka - pogłaskała moje plecy.
-Coś żeście się tak kłócili? - pojawił się ojciec Michała.
-Nie ważne - puściła mu oczko jego żona.
Mimo iż wszyscy mi nadal wmawiali, abym poszła się położyć, to ja postawiłam na swoim i w mig się ubrałam. Związałam włosy wysoko w kitkę i już miałam wychodzić, gdy spojrzałam w lustro. Boże kobieto, jak ty wyglądasz. Oczy podpuchnięte...
Pokręciłam głową i chwyciłam kosmetyczkę. Wyjęłam z niej potrzebne mi kosmetyki i zrobiłam lekki makijaż. No! Już trochę lepiej.
Mama Miśka przyrządzała coś w kuchni, zrobiło mi się głupio, że jest u nas i robi coś, a ja? To co, że po tylu dniach dopiero jestem w domu. Czuję się bardzo dobrze. Obrałam ogórki i pokroiłam je w plasterki do sałatki. Wrzuciłam do miski, skierowałam się do lodówki, wyjęłam paprykę, cebulę czerwoną oraz zwykłą, ser feta oraz inne składniki. Drapnęłam jeszcze sos grecki. Umyłam warzywa i pokroiłam. Kiedy skończyłam robić sałatkę, usiadłam do stołu i zaczęłam obierać ziemniaki.
-O nie, nie Kochana! Michał to zrobi - zwróciła się do mnie. - Michał! - zawołała. Cisza, nikt się nie odezwał.
-Dobrze ja obiorę, a ty idź odpocznij - powiedział najstarszy z dzisiaj obecnych.
Wstałam niechętnie i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to śpiący pies. Zamknęłam za sobą drzwi.
-A ty już leżysz z laptopem na kolanach - zaśmiałam się. Położyłam się kładąc głowę na jego ramieniu.
-Ty to jesteś naprawdę twarda - uśmiechnął się.
-Dlaczego?
-Dopiero kilka dni temu się wybudziłaś, dziś sytuacja z mamą i ty nic? Nie martwisz się niczym.
-Nie mam czym, staram się o tym nie myśleć. To jest trudne, ale mam się smucić? Płakać?
-Pewnie, że nie - zamknął urządzenie i je odłożył. - Kocham Cię - pocałował w policzek.
-Jakbym tego nie wiedziała - wytchnęłam język.
-To źle, że Ci tak mówię? Nie jeden facet nie umie tego wykazać.
-W tym przyznam, że mówisz prawdę.
-Pokaż tą bliznę - rzucił nagle. Trochę to dziwnie zabrzmiało. Usiadłam na łóżku i ściągnęłam koszulkę. Musiałam się delikatnie przekręcić, aby widział.
-Nie widać jej prawie wcale.
-Wiem to chyba dobrze, nie? - uniosłam brwi.
-Dobrze - objął mnie. - Ty chudzino! Schudłaś strasznie! - przejechał ręką po moim brzuchu.
-Przestań - zaczęłam się śmiać i drapnęłam koszulkę po czym ją założyłam.
Porozmawialiśmy chwilę i zaraz zawołała nas mama na obiad. Zjedliśmy i później wspólnie wyszliśmy na zewnątrz. Nie minęło 15 minut, gdy zjawili się Ignaczakowie. Mi jak zwykle kazali siedzieć i nic nie robić, a Iwona z matką Kubiaka poszły zrobić jakąś przekąskę. Teraz była dobra chwila na porozmawianie z ojcem. Poprosiłam go o rozmowę. Zgodził się. Nie chciałam, by ktoś nam przeszkadzał więc wzięłam go na spacer.
-Więc słucham - powiedział kiedy byliśmy już kawałek od domu.
-Wiesz, że wczoraj przyjechała mama... - zaczęłam nie pewnie.
-Właśnie i gdzie ona jest? - zapytał.
-No i oto chodzi.
-Nie rozumiem? - zdziwił się.
-Dziś powiedziała trochę za dużo.
-Nadal nie rozumiem.
-Obudziłam się rano i przez przypadek podsłuchałam, co powiedziała do matki Michała na mój temat.
-To znaczy co?
-To, że nie zasługuję na Michała, że źle mnie wychowała, że jestem nieobliczalna - wymieniałam.
-Co proszę? - spojrzał na mnie.
-To co słyszysz, a wiesz co jest najgorsze? - spojrzałam na niego i przystanęłam. - To, że to ona nasłała tu Rafała.
-Siadło jej na głowę chyba! Albo ona sobie robi jakieś jajca, albo co!
-Niestety to jest prawda - spuściłam głowę. Ojciec podszedł do mnie i przytulił do siebie.
-Dobra przestań, bo się rozkleję i będę się denerwować - uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy? - zapytał.
-Tak - rzekłam, a ojciec objął mnie ramieniem.
Kiedy doszliśmy do działki usiadłam przy stole i wzięłam łyka soku Michała, ponieważ nie było mojej szklanki.
-Mamusiu chce siusiu! - krzyknęła Dominika.
-Już idę - odezwała się Iwona.
-Nie siedź, ja z nią pójdę - puściłam oczko, żonie Ignaczaka. Wstałam i złapałam małą za rękę. Szybciutko to załatwiliśmy i gdy wracaliśmy z całym impetem wpadłam na mnie Seba. Nie zrobił tego celowo, nie chciał tego. Złapałam się za brzuch, który strasznie zabolał. Przykucnęłam delikatnie, bo brakowało mi powietrza. Tylko Michał to zobaczył, od razu się zerwał i podbiegł.
-Co się stało? Wszystko dobrze? - pytał.
-Tak, spokojnie - wyprostowałam się.
-Ciociu nie chciałem, przepraszam! - mówił malutki.
-Dobrze, wracaj się bawić - uśmiechnęłam się do niego.
-Milena na prawdę dobrze się czujesz? - widać, że zaczął się martwić.
-Mhm...
-Idź się połóż, proszę Cię.
-Niech Ci będzie - spojrzałam w jego tęczówki i kawałek się wycofałam idąc w stronę drzwi.
Usłyszałam tylko głos Iwony, co się stało. Misiek odpowiedział coś w stylu, że źle się poczułam i poszłam się położyć. Tak też uczyniłam. Wyciągnęłam koc z szafki i kładąc się na łóżku przykryłam się nim. Nie minęło długo, jak zasnęłam...
Witam! ;)
Jak obiecałam jest epizod jeszcze przed świętami i może pojawi się jeszcze jeden, chociaż tego już nie obiecuję. Wczoraj Resovia wygrała z AZS-em Olsztyn 3:1. MVP: Dawid Konarski.
Brawo! ;>
No to mimo, że nie wiem czy dodam jeszcze epizod przed świętami [tak jak napisałam przed chwilą]. Życzę Wam wszystkim! Spokojnych, radosnych ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!
Pomału zbliżamy się do 20 tyś. wyświetleń! <3 Wiecie co, kiedyś myślałam, że zakończę tego bloga tak około 30-35 rozdziału, ale postanowiłam, że napiszę jeszcze sporo rozdziałów! A co tam! Wkręciłam się w tą historię. ;>
CZYTAM - KOMENTUJĘ :)
Do następnego, pozdrawiam Jullaa :*
-Nie musisz za nic dziękować, jesteś dla mnie jak córka - pogłaskała moje plecy.
-Coś żeście się tak kłócili? - pojawił się ojciec Michała.
-Nie ważne - puściła mu oczko jego żona.
Mimo iż wszyscy mi nadal wmawiali, abym poszła się położyć, to ja postawiłam na swoim i w mig się ubrałam. Związałam włosy wysoko w kitkę i już miałam wychodzić, gdy spojrzałam w lustro. Boże kobieto, jak ty wyglądasz. Oczy podpuchnięte...
Pokręciłam głową i chwyciłam kosmetyczkę. Wyjęłam z niej potrzebne mi kosmetyki i zrobiłam lekki makijaż. No! Już trochę lepiej.
Mama Miśka przyrządzała coś w kuchni, zrobiło mi się głupio, że jest u nas i robi coś, a ja? To co, że po tylu dniach dopiero jestem w domu. Czuję się bardzo dobrze. Obrałam ogórki i pokroiłam je w plasterki do sałatki. Wrzuciłam do miski, skierowałam się do lodówki, wyjęłam paprykę, cebulę czerwoną oraz zwykłą, ser feta oraz inne składniki. Drapnęłam jeszcze sos grecki. Umyłam warzywa i pokroiłam. Kiedy skończyłam robić sałatkę, usiadłam do stołu i zaczęłam obierać ziemniaki.
-O nie, nie Kochana! Michał to zrobi - zwróciła się do mnie. - Michał! - zawołała. Cisza, nikt się nie odezwał.
-Dobrze ja obiorę, a ty idź odpocznij - powiedział najstarszy z dzisiaj obecnych.
Wstałam niechętnie i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to śpiący pies. Zamknęłam za sobą drzwi.
-A ty już leżysz z laptopem na kolanach - zaśmiałam się. Położyłam się kładąc głowę na jego ramieniu.
-Ty to jesteś naprawdę twarda - uśmiechnął się.
-Dlaczego?
-Dopiero kilka dni temu się wybudziłaś, dziś sytuacja z mamą i ty nic? Nie martwisz się niczym.
-Nie mam czym, staram się o tym nie myśleć. To jest trudne, ale mam się smucić? Płakać?
-Pewnie, że nie - zamknął urządzenie i je odłożył. - Kocham Cię - pocałował w policzek.
-Jakbym tego nie wiedziała - wytchnęłam język.
-To źle, że Ci tak mówię? Nie jeden facet nie umie tego wykazać.
-W tym przyznam, że mówisz prawdę.
-Pokaż tą bliznę - rzucił nagle. Trochę to dziwnie zabrzmiało. Usiadłam na łóżku i ściągnęłam koszulkę. Musiałam się delikatnie przekręcić, aby widział.
-Nie widać jej prawie wcale.
-Wiem to chyba dobrze, nie? - uniosłam brwi.
-Dobrze - objął mnie. - Ty chudzino! Schudłaś strasznie! - przejechał ręką po moim brzuchu.
-Przestań - zaczęłam się śmiać i drapnęłam koszulkę po czym ją założyłam.
Porozmawialiśmy chwilę i zaraz zawołała nas mama na obiad. Zjedliśmy i później wspólnie wyszliśmy na zewnątrz. Nie minęło 15 minut, gdy zjawili się Ignaczakowie. Mi jak zwykle kazali siedzieć i nic nie robić, a Iwona z matką Kubiaka poszły zrobić jakąś przekąskę. Teraz była dobra chwila na porozmawianie z ojcem. Poprosiłam go o rozmowę. Zgodził się. Nie chciałam, by ktoś nam przeszkadzał więc wzięłam go na spacer.
-Więc słucham - powiedział kiedy byliśmy już kawałek od domu.
-Wiesz, że wczoraj przyjechała mama... - zaczęłam nie pewnie.
-Właśnie i gdzie ona jest? - zapytał.
-No i oto chodzi.
-Nie rozumiem? - zdziwił się.
-Dziś powiedziała trochę za dużo.
-Nadal nie rozumiem.
-Obudziłam się rano i przez przypadek podsłuchałam, co powiedziała do matki Michała na mój temat.
-To znaczy co?
-To, że nie zasługuję na Michała, że źle mnie wychowała, że jestem nieobliczalna - wymieniałam.
-Co proszę? - spojrzał na mnie.
-To co słyszysz, a wiesz co jest najgorsze? - spojrzałam na niego i przystanęłam. - To, że to ona nasłała tu Rafała.
-Siadło jej na głowę chyba! Albo ona sobie robi jakieś jajca, albo co!
-Niestety to jest prawda - spuściłam głowę. Ojciec podszedł do mnie i przytulił do siebie.
-Dobra przestań, bo się rozkleję i będę się denerwować - uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy? - zapytał.
-Tak - rzekłam, a ojciec objął mnie ramieniem.
Kiedy doszliśmy do działki usiadłam przy stole i wzięłam łyka soku Michała, ponieważ nie było mojej szklanki.
-Mamusiu chce siusiu! - krzyknęła Dominika.
-Już idę - odezwała się Iwona.
-Nie siedź, ja z nią pójdę - puściłam oczko, żonie Ignaczaka. Wstałam i złapałam małą za rękę. Szybciutko to załatwiliśmy i gdy wracaliśmy z całym impetem wpadłam na mnie Seba. Nie zrobił tego celowo, nie chciał tego. Złapałam się za brzuch, który strasznie zabolał. Przykucnęłam delikatnie, bo brakowało mi powietrza. Tylko Michał to zobaczył, od razu się zerwał i podbiegł.
-Co się stało? Wszystko dobrze? - pytał.
-Tak, spokojnie - wyprostowałam się.
-Ciociu nie chciałem, przepraszam! - mówił malutki.
-Dobrze, wracaj się bawić - uśmiechnęłam się do niego.
-Milena na prawdę dobrze się czujesz? - widać, że zaczął się martwić.
-Mhm...
-Idź się połóż, proszę Cię.
-Niech Ci będzie - spojrzałam w jego tęczówki i kawałek się wycofałam idąc w stronę drzwi.
Usłyszałam tylko głos Iwony, co się stało. Misiek odpowiedział coś w stylu, że źle się poczułam i poszłam się położyć. Tak też uczyniłam. Wyciągnęłam koc z szafki i kładąc się na łóżku przykryłam się nim. Nie minęło długo, jak zasnęłam...
Witam! ;)
Jak obiecałam jest epizod jeszcze przed świętami i może pojawi się jeszcze jeden, chociaż tego już nie obiecuję. Wczoraj Resovia wygrała z AZS-em Olsztyn 3:1. MVP: Dawid Konarski.
Brawo! ;>
No to mimo, że nie wiem czy dodam jeszcze epizod przed świętami [tak jak napisałam przed chwilą]. Życzę Wam wszystkim! Spokojnych, radosnych ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!
Pomału zbliżamy się do 20 tyś. wyświetleń! <3 Wiecie co, kiedyś myślałam, że zakończę tego bloga tak około 30-35 rozdziału, ale postanowiłam, że napiszę jeszcze sporo rozdziałów! A co tam! Wkręciłam się w tą historię. ;>
CZYTAM - KOMENTUJĘ :)
Do następnego, pozdrawiam Jullaa :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSiemaneszko :D
OdpowiedzUsuńAż mordka mi się cieszy jak czytam twojego bloga :) Jestes w tym dobra i kocham to opowiadanie (jak juz nie raz pisalam :P ) Jak najwięcej rozdziałów poproszę :) . Matka Mileny na serio przesadziła . Dobrze że Milenka się tym nie przejmuje.
To ja tez złoże życzonka :
Zdrowych spokojnych świąt ,dużo prezentów ( oczywiście siatkarskich :P) no i oczywiście rodzinnych :) Pozdrawiam cieplutko ze Szczecina Dooma :).
Cieszę się i bardzo dziękuję i za życzenia i za opinię ;)
UsuńPozdrawiam z okolic Olsztyna! :*
Kochanie moje przenajmilsze!
OdpowiedzUsuńKartkę z Życzeniami już wysłałam. Mam nadzieje, ze ja niedługo dostaniesz :) i niedługo mi na nią odpowiedz :)
NiespodZiewalam się takiego obrotu sprawy... Jak mama Mileny mogła zrobić takie coś??? Do tego własnej córce...????
Igła wspaniały tata.
Misiek wymarzony mąż.
Tylko dzidziusia brakuje do pełni szczęścia :)
Pozdrawiam serdecznie
Dostałam i odpisałam :) Ty wiesz :*
UsuńOCH TA MATKA! ;D
Pozdrawiam ;*
Kurde nie spodziewałam sie tego po mamie Milenyy a to babSko! MAM NADZIEJE ZE WSZYSTKO BEDZIE JUZ OK ;P
OdpowiedzUsuń:) Nie dobra mama :D Haha .
Usuńhttp://my-love-volleyball.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na 31 rozdział ;D
Lal noezile mam nadzieje ze ta matka mileny pozaluje tego co powiedziala
OdpowiedzUsuńTrafiłam przypadkiem na Twojego bloga i w jeden dzień przeczytalam wszystkie rozdziały i przy niektórych aż mi łezka poleciała aż nie mogę sie doczekać następnych. Czakam i życzę Wesołych Świąt! ; )
OdpowiedzUsuńNie wiesz jak miło przeczytać takie słowa :) Dziękuję bardzo, to mnie strasznie zmotywowało. Nie sądziłam, że ktoś może się wzruszyć ;>
UsuńNawzajem! :))