Wybudziłam się 3 godziny po operacji. Podłączyli mnie do aparatury, która cały czas pikała. Chciałam się podnieść lecz poczułam straszliwy z boku.
-Dzień Dobry, Pani Mileno - powiedziała pielęgniarka.
-Gdzie mój mąż, co z nim? - zapytałam od razu.
-Proszę się nie denerwować, zawołam lekarza wszystko Pani powie na temat Pani i Pana Michała - wyjaśniła i wyszła na chwilę, po nie całej minucie wróciła z DR. Mirosławem Wilmańskim.
-Witam Panią, więc tak zacznę od przebiegu operacji - przywitał się i rzucił wzrokiem w kartę. - Zabieg przeszedł pomyślnie myśleliśmy, że będzie gorzej jednak co się okazało, gdy panią "otworzyliśmy" było co innego. Miała Pani uszkodzone pewne tkanki w tym nerkę, tak jak powiedziałem jest dobrze. Nerki nie trzeba było usuwać, ponieważ była praktycznie nie naruszo... - nie dałam mu dokończyć.
-Cieszę się, ale proszę mi powiedzieć co z mężem? - zaczęłam się pomału denerwować.
-Praktycznie nie naruszona - dokończył. - Proszę na siebie uważać, a będzie w porządku. Przejdę do stanu pani męża, bowiem nie musieliśmy wykonywać operacji. Złamał lewą rękę i z tego co wiem to wyklucza go z treningów na kilka tygodni, może miesięcy - tłumaczył, a ja byłam wpatrzona w jeden punkt. - Po za obdrapaniami na twarzy i ręce nic mu nie jest. Martwił się gorzej o Panią niż o siebie - zaśmiał się. -Powiem małżonkowi gdzie Pani się znajduje i przyjdzie. A zapomniałbym! - podniósł wzrok.
-Słucham? - zapytałam.
-To nie jest przyjemy temat, ale muszę się dowiedzieć. Czy współżyła Pani z mężem? - zadał pytanie, a ja byłam w szoku, skąd mu to w głowie.
-Tak to prawda - potwierdziłam.
-Była Pani w ciąży, niestety doszło do poronienia. Był to 7 tydzień, dziecka nie zdoaliśmy rady uratować, ponieważ o niczym nie mieliśmy pojęcia, zresztą miało nikłe szanse na przeżycie, wiemy wszyscy, że była pani pod gruzem - zamarłam, po prostu zamarłam... Byłam w ciąży, mieliśmy mieć dziecko. Zamknęłam oczy i usłyszałam jak lekarz wyszedł z sali. Jest to mało wiarygodne, ale tak czy siak. Dlaczego to się wydarzyło? Nie mówmy tu już o Rafale, ale o tym wypadku?! Gdyby nie to... Nasze dziecko by żyło. Usłyszałam jak drzwi ponownie się otwierają, był to Michał. Ucieszyłam się na jego widok, ale i tak szybko się nie otrząsnę. Siatkarz zaraz się do mnie zbliżył po czym namiętnie pocałował. Rozkleiłam się, nie mogłam już tego dłużej w siebie trzymać.
-Michał muszę Ci coś powiedzieć - spojrzałam na niego.
-Porozmawiamy później teraz muszę się tobą nacieszyć - pocałował w policzek.
-Przestań! - odwróciłam twarz w drugą stronę.
-No dobrze, powiesz mi? - zapytał. Przełknęłam ślinę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki. -Milena halo? Mów w końcu! - odezwał się.
-Byłam w ciąży - wyszeptałam.
-Co? Czekaj, czekaj nie rozumiem... - uniósł brwi.
-A co tu rozumieć? Byłam w ciąży, ale już nie jestem. Rozumiesz? Czy mam ci tłumaczyć w inny sposób? - poczułam jak kolejna łza spływa mi po policzku.
-Rozumiem... - spuścił głowę. - Gdyby nie ten wypadek...
-Gdyby, a ja tak przeczuwałam, że mogę być, okres mi się spóźniał...
-Będziemy mieć jeszcze dzieci, zobaczysz - podszedł do mnie i pocałował w policzek. Nie odezwałam się nic, zamknęłam się w sobie, ale i tak byłam już na skraju załamania. - Zadzwonię do Igły i poinformuję go gdzie jesteśmy, chociaż przez media się już chyba dowiedział... - drapnął swój telefon i wybrał numer do Ignaczaków. Byłam strasznie osłabiona, brzuch mnie bolał, głowa też. Zresztą nic dziwnego, jestem kilka godzin po operacji. Jak sobie pomyślę o tym co będzie pisane na mój temat w gazetach to robi mi się nie dobrze. Zaczęłam się bać nawet o moje stanowisko w pracy. Chociaż to nie ja spowodowałam wypadek. Moje życie kompletnie upadało - straciłam dziecko, zostanę obgadana przez ludzi, którzy będą twierdzić, że to przeze mnie Michał nie będzie mógł grać, Rafał znów się pojawił. Mam już dość, wszystko zaczęło mnie przerastać. Zamknęłam oczy i po jakimś czasie cudem odpłynęłam w Krainę Morfeusza...
Perspektywa Michała.
-Krzysiek, posłuchaj - mówiłem do słuchawki. - Przyjedź to wszystko Ci opowiem tylko sam.
-Zaraz będę czekaj na mnie na zewnątrz - powiedział i się rozłączył. Zauważyłem, że Milena zasnęła więc po cichu wyszedłem z pomieszczenia kierując się do wyjścia. Sam byłem w szoku jak powiedziała mi, że mieliśmy mieć dziecko. Wiem co musi teraz czuć, ja sam ubolewam. Przez chwilę byłem ojcem nie narodzonego dziecka, ciężko zdać sobie z tego sprawę. Jako mężczyzna musiałem być twardy. Byłem już na dole, usiadłem na ławkę i czekałem na Igłę. Trochę się naczekałem, ale jak to on pewnie musiał nałożyć żel na włosy, bo wygląd u niego to podstawa.
-Czekaj... czy ja dobrze widzę? - zapytał, kiedy mnie zobaczył.
-Dobrze widzisz, ale to nic. Szybko wrócę do gry - podałem mu rękę, uścisnął ją i usiadł obok mnie. - Opowiem Ci wszystko, ale proszę nie przerywaj mi - nakazałem.
-Nawijaj.
-Mnie się nic takiego nie stało tylko ręka, ale już gorzej z Mileną - zacząłem.
-To znaczy?
-Igła! Do jasnej cholery zamknij się, nie lubię jak mi ktoś przerywa - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na przyjaciela. - Leżała pod gruzami, przeszła operację, ale już jest ok. A wiesz co w tym jest najgorsze? - popatrzyłem przed siebie, przeszły mnie ciarki. - Była w ciąży... - oznajmiłem.
-Co Ty powiedziałeś? Mówisz, że moja córka była w ciąży?! Jest to możliwe? - zadawał pytania.
-Jest, lekarze nie mieli o tym pojęcia rozpoczynając zabieg, a po drugie to dziecko nie miało możliwości przeżyć, sam wiesz ten wypadek, ale gdyby nie on - spuściłem głowę.
-Musicie to bardzo przeżywać, ale uwierz jeszcze się ułoży. Będziecie mieć dzieciaki i oby poszły w Wasze ślady. Chłopczyk, byłby tak wspaniałym siatkarzem jak jego tata, a jeżeli już dziewczynka to może też w ślady tatusia, ale w siatkówce żeńskiej, choć może też w mamy, słynny fotograf jak Milena - uśmiechnął się i poklepał moje ramie.
-Igła? - zapytałem.
-No?
-Pomożesz mi w czymś?
-W czym? - objaśniłem mu cały mój plan. Ciężko było mi go przekonać, ale się zgodził. O niczym nikomu mieliśmy nie mówić. Musieliśmy tylko odczekać kilka dni. Ignaczak poszedł do swojej córki, a a zadzwoniłem do Kowala informując go o całym zdarzeniu. Zaniepokoił się tym, ale wytłumaczyłem mu, że szybko wyzdrowieję, o Milenie również powiedziałem. Wracałem na oddział gdzie zobaczyłem Igłę.
-Nie chciała ze mną dużo gadać, uważaj na to co mówisz, bo jest strasznie nerwowa. Ja spadam do domu, cześć! - minąłem się z nim i wszedłem do sali.
Bez słowa usiadłem na krześle i skrzyżowałem ręce. Przez kilka minut siedzieliśmy w kompletnej ciszy, aż przyszedł lekarz.
-Dzień Dobry - przywitał się. Rzuciłem na niego wzrokiem. - Przeszedłem do Pani Mileny, a co do Pana to może Pan iść do domu, bo nie był Pan przyjęty na oddział - zrozumiałem to co powiedział i podniosłem się.
-Odezwę się później Kochanie, pa - pocałowałem i wyszedłem. Po raz kolejny. Pomału zaczęło się ściemniać. Postanowiłem się przejść, przemyśleć wszystko. Pełno fanek, a nawet hotek piszczących na mój widok zebrało się koło mnie. Krzyczały coś w stylu; "Co się stało?" Albo " Nie będziesz grał?" Przeprosiłem je i oddaliłem się jak najszybciej.
Miałem iść do domu, ale poszedłem do jakiegoś baru. Usiadłem na krześle i poprosiłem barmana o 2 szybkie, łyknąłem bez popitki. To mi nie wystarczyło. Zapłaciłem za kolejne kolejki. I tak za każdym razem, kolejne i kolejne, aż się upiłem. Może i nie powinienem, moja żona leży w szpitalu, a ja? Na szczęście się trochę opamiętałem i jakoś poczłapałem na zewnątrz. Wyjąłem telefon i mrużąc oczy szukałem numeru do Ignaczaka. Znalazłem i zadzwoniłem. Odebrał po którymś sygnale.
-Brachu, przyjedź po mnie jestem w barze... yyy w barze pod Nutką* - wybełkotałem.
-Człowieku, ty jesteś kompletnie pijany! - wykrzyczał mi do słuchawki.
-No to mam wpaść gdzieś pod samochód? Czy co? - mówiłem ledwo trzymając się na nogach. - Przyjedziesz?
-Zaraz będę - w jego głosie słychać było, że go zdenerwowałem. Zaśmiałem się pod nosem i usłyszałem, że zakończył połączenie. Wrzuciłem telefon do tej kieszeni gdzie był poprzednio i czekałem na przyjazd przyjaciela. Kilka lasek się do mnie zaczęło lizać, ale z tym się nie dałem. Mimo mojego stanu nietrzeźwości. Nie mogłem zrobić takiej głupoty. Poczekałem jeszcze chwilę, ale zaraz siedziałem w samochodzie Igły. Kazałem mu, aby mnie odwiózł do domu, nie wiem gdzie pojechał, bo oczy same mi się zamykały...
Nutka* - nazwa wymyślona.
Cześć i czołem! :)
W końcu się doczekaliście epizodu bo długo go nie było! Za co przepraszam Was, ale miałam trochę na głowie, jestem przewodniczącą samorządu i z Panią od języka niemieckiego organizowałam Andrzejki :)
Dla wszystkich ANDRZEJÓW! Wszystkiego najlepszego! :D
Asseco Resovia wygrała z Lotosem Trefl Gdańsk 3:0! Resoviacy zajmują pierwsze miejsce w tabeli! <3 MVP: Fabian Drzyzga
Skra również wygrała 3:0 z Transferem Bydgoszcz ;)
Myślę, że Wam się epizod spodobał, choć pisałam go teraz na szybko ;]
Pamiętaj! CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Już niedługo tu: http://mozesz-wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/ pojawi się prolog! :) Przypominam, że tego bloga będę prowadziła z łasicą! :]
Do następnego Kochani! Pozdrawiam, Jullaa :*
oj szkoda mi Mileny ;/ Kubiak jest rozwazny wierze dadza sobie rade ;p
OdpowiedzUsuń:) A może będzie tak rozważny do czasu? :) Haha? :D
UsuńOmg szkoda mileny mam ndzieje ze bedzie tylko lepiej
OdpowiedzUsuń:) Ja też! Haha
UsuńGENIALNY!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda Mileny... I Miśka! Ciężko im teraz będzie. Przyszły ciężkie czasy w ich związku, ale dadzą radę.
Musi być dobrze!
Tak, pojawi się prolog :D Bo dziś wejdę na kompa:)
Miłego dnia Ci kochana życzę:)
pozdrawiam serdecznie
Cieszę się, że Ci się spodobał i dziękuję za komentarz! :)
UsuńNo i nie było :) Liczę, że w tym tygodniu się zgramy! :)
Dziękuję, również pozdrawiam ;*
OOO KOBIETO!
OdpowiedzUsuńTyle się naczekaliśmy, ale to co tu napisałaś sprawiło, że zaczęłam się bać o ich małżeństwo...
Trochę się zaczyna dziać, choć myślę, że Misiek będzie wyrozumiały do końca jak jest teraz!
Szkoda mi ich :( Stracili dziecko, wiem jak to jest dla rodziców, sama miałam podobną historię w rodzinie. Widać jest, że Milena pragnęła założyć rodzinę mieć już te dzieci, a znowu wkracza ten pieprzony Rafał! On wszystko psuję, jestem ciekawa kto spowodował wypadek? Na miejscu Kubiaka poszłabym złożyć doniesienie na Rafała, za próbę gwałtu na Milenie! A co! Niech będzie miał kłopoty! Choć jak Misiek go spotka to mu narobi! Aż się chłop nie pozbiera!
Ależ się rozpisałam, uhahaha ;D
Czekam z niecierpliwością na następny <3
Ja też się wybawiłam na Andrzejkach :DDD
Zajrzę na pewno na Twojego i koleżanki bloga i będę go czytać!
Pozdrawiam :***
:D OJ KOBIETO! OD TEGO JESTEM, HAHAH <3
UsuńDziękuję za taaką opinię! ;D
Ja też się wybawiłam, aż mnie nogi bolały na następny dzień hahaha :D
Cieszę się! <3
Również pozdrawiam :*
Szkoda mi ich bardzo ale najważniejsze że im się nic nie stało mam nadzieję że będzie mały Kubiaczek może już za niedługo :)
OdpowiedzUsuńNo trochę poszkodowani zostali, ale dla nich to nic! Są silni! <3
UsuńZobaczymy! ;p
Taka tragedia :O Myslę że już wszystko będzie w porządku :). Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńAj tam jaka tragedia! :) Milo, ze Ci się spodobał :]
UsuńRównież pozdrawiam :-*
Co ta biedna Milena musiała przejść. Najpierw ten popaprany Rafał, który mógł jej na prawdę coś zrobić. Dobrze, że zachowała zdrowy rozsądek i udało jej się uciec. Potem ten cały wypadek. I na koniec wiadomość, że straciła dziecko. Z tego wszystkiego chyba ostatnie zdarzenie sprawiło Milenie najwięcej bólu. Teraz potrzeba jej czasu i wsparcia Michała. Mam tylko nadzieję, że Kubiak nie narobi głupstw z Igłą, bo konsekwencje mogą być dla nich nieciekawe.
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny rozdział, oby był pozytywniejszy.
Pozdrawiam i życzę weny :*
W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com
Dziękuję za opinię :) Dziękuję, choć na razie mi tej weny brakuje :/
UsuńZajrzę :)
Również pozdrawiam :*
Ale mi ich szkoda :( Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :*
;) A no tak! Jeszcze mi ty zostałeś do przeczytania twojego bloga ;) Proszę o adres do niego.
OdpowiedzUsuńhttp://my-love-volleyball.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuń