-Co ty też nie możesz spać? - wyszeptałam i chyba liczyłam na odpowiedź, mimo tak późnej pory widać, że poprzewracało mi się w głowie. Pogłaskałam psinę i odeszłam kierując się do łazienki. Skorzystałam z toalety i chwilę potem wróciłam do łóżka. Długo się jeszcze męczyłam, ale udało mi się w końcu zasnąć.
Cały dzień chodziłam i nie miałam co ze sobą zrobić. Nie miałam na nic ochoty, najchętniej położyć się i odciąć się od Bożego Świata. Michał pojechał bodajże do Kosoka, a ja zostałam sama. Leżałam na kanapie w salonie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam głęboko i poczłapałam do drzwi. Przekręciłam zamek i je otworzyłam. Przetarłam oczy i kilka razy mrugnęłam.
-Witaj skarbie - powiedział osobnik. Próbowałam jeszcze zamknąć drzwi jednak nie udało mi się to, bo człowiek wparował do domu.
-Co ty tu robisz?! - krzyknęłam.
-Przyszedłem cię odwiedzić, może jakiś soczysty buziak, co? - zaczął się zbliżać.
-Rafał przestań proszę. Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Przecież to było dawno temu - cofałam się do tyłu.
-Właśnie kiedyś, nie mogłem cię dotchnąć, byłaś za młoda, ale teraz dorosłaś. Twojego mężusia nie ma... - złapał mnie za ręce.
-Puść mnie proszę, Rafał to co było kiedyś minęło - próbowałam wyjaśnić jakoś to wszystko.
-Zamknij się! - syknął i uderzył mój policzek. Modliłam się w duchu, aby Michał wrócił.
Próbowałam się jakoś bronić, ale na marne.
-Zostaw mnie, bo zacznę krzyczeć! - powtarzałam cały czas jednak za którymś razem dostałam czymś w głowę i straciłam przytomność.
Nie pamiętam nic, obudziłam się w jakiś mieszkaniu zapewne Mokrzyckiego. Miałam związane ręce i nogi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nikogo nigdzie nie było. Zaczęłam się szarpać w celu rozwiązania którejś części ciała. Zębami odkleiłam taśmę na rękach. Robiłam to jak najciszej mogłam. Szczęście miałam takie, że w spodenkach w przedniej kieszeni miałam telefon. Chciałam już wybierać numer i dzwonić, jednak zjawił się Rafał. Wytrącił mi komórkę z ręki i rzucił nią o podłogę. Mogłam tylko patrzeć jak się rozpadła na kawałki.
-Gdzie chciałaś dzwonić? Do swojego EX? O nie, nie Milenko. Teraz się trochę pobawimy - przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego. Zaczął się do mnie dobierać, próbowałam się bronić, kopałam go, szczypałam. Ale cóż ja mogłam poradzić? Taka malutka, drobniutka...
Nachylił się nade mną, to była dobra okazja aby uciec stąd. Z całej siły kopnęłam osobnika w krocze. Upadł na ziemię. Szybko się podniosłam, złapałam butelkę i bez wahania rzuciłam nią w Rafała. Rozbiła się, a ja pobiegłam do drzwi. OTWARTE! Cóż za debil... - pomyślałam. Czym prędzej wybiegłam z tego mieszkania. Biegłam po schodach i mało co się nie przewróciłam. Byłam przerażona. Bałam się, że może mnie jeszcze dogonić. Wybiegłam z bloku i dopiero teraz zorientowałam się gdzie jestem. Do domu musiałabym przejść całe miasto. Obejrzałam się za siebie. Nie ma go! Spojrzałam w górę i dopiero tam go zobaczyłam. Wychylił się z okna i zaczął krzyczeć coś w stylu " Jeszcze się policzymy! " widziałam, że ma rozbity łuk brwiowy. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej, myślałam, że pobiegnie za mną. Oddaliłam się od bloku z dobre 400 m. Rozglądałam się głośno sapiąc. Chciałam wyjmować telefon, ale przypomniało mi się, że Rafał go zniszczył. Cholera! Milena myśl! Przecież nie będziesz biegła przez cały Rzeszów. Wpadłam na pewien pomysł, mianowicie znaleźć najbliższy hotel! Najbliższy... hmm! No tak! 200 m dalej znajduje się hotel "Vegas" (nazwa wymyślona).
Cały czas biegnąc dotarłam do mojego celu. Podeszłam do recepcji.
-Dzień Dobry - głośno oddychałam.
-Proszę Pani, czy coś się stało? - kobieta była ewidentnie przerażona mną, w dodatku miałam cały siny policzek, dlatego się nie dziwię.
-Nie, czy mogę zadzwonić? To zajmie mi tylko sekundkę, bardzo proszę...
-No ogół nigdy tego nie robię, ale dobrze. Proszę szybko - kiwnęłam głową i złapałam słuchawkę po czym wbiłam numer siatkarza. Odbierz, cholera! Odbierz! - powtarzałam cały czas w myśli.
-Słucham? - usłyszałam jego głos. JEST!
-Michał, to ja Milena. Przyjedź po mnie, proszę Cie.
-Tak się o Ciebie martwiłem, właśnie wychodziłem z domu i miałem jechać po twojego ojca, aby cię szukać.
-Przyjedź po mnie - powtórzyłam.
-Gdzie jesteś? - zapytał, a ja podałam mu ulicę i nazwę hotelu, po czym zakończyłam połączenie. Podziękowałam recepcjonistce i wyszłam na zewnątrz. Wciąż się bałam. Z zakrętu wyjechał samochód Michała. Uśmiechnęłam się na jego widok. Zatrzymał pojazd i wybiegł z niego. Przytulił mnie mocno do siebie, po chwili oderwaliśmy się. Spojrzał na moją twarz i zobaczył obity policzek. Przymknęłam na chwilę oczy. Ale tylko na chwilę, bo usłyszałam pisk opon i po chwili poczułam mocne uderzenie. Wjechało w Nas rozpędzone auto. Odrzuciło mnie kawałek, czułam jak jakiś ciężar na mnie spoczywa. Nie mogłam się ruszać. Cholernie bolało. Na szczęście nie straciłam drugi raz przytomności.
Gdzie Michał?! A jak coś mu się stało?! W tym momencie czułam, że bardzo go potrzebuję. Widziałam jak zbierają się ludzie w okół całego zdarzenia, ale nikt mi nie pomagał wyjść z pod tego czegoś. Przyjechała karetka, straż pożarna. Zaczęło mi brakować powietrza. Leżał na mnie prawdopodobnie słup z betonu, choć nie potrafiłam określić. Ludzie tu jestem! Pomocy! - mówiłam sobie w myślach. Nie miałam siły krzyczeć. Myślałam, że to już koniec, że umrę.
-Chłopaki! Tutaj! Mamy kobietę! - krzyknął strażak, zauważając mnie. Zdjęli ze mnie to coś, a ja zaczęłam się dusić. Byłam kompletnie wycięczona. Ratownicy czym prędzej podbiegli do mnie ze swoimi sprzętami i podłączyli mi maskę z tlenem. Ale do chuja pana, gdzie mój mąż?! Wystarczyło mi tylko patrzeć jak zabierają mnie do karetki, a później do szpitala. Odjęło mi mowę, nie mogłam samodzielnie oddychać, cała we krwi. Wiedziałam, że nie mogłam przestać walczyć, ale ból był niesamowity. Nie radziłam już sobie. Karetka przetransportowała mnie szybko do szpitala, gdzie od razu pojechałam na blok operacyjny. Światła nade mną, a ja odpływam...
Dobry Wieczór! :)
Jestem! Dziś epizod wyjątkowo dla koleżanki łasicy! ;) Z którą niedługo zacznę bloga, jak już pisałam ;D
Asseco Resovia liderem w PlusLidze ;)
Dziękuję za motywujące komentarze! Myślę, że będzie ich więcej.
Nie będę się rozpisywać, bo nie wiem o czym! Haha ;)
Do następnego, pozdrawiam Jullaa ;*
Cały dzień chodziłam i nie miałam co ze sobą zrobić. Nie miałam na nic ochoty, najchętniej położyć się i odciąć się od Bożego Świata. Michał pojechał bodajże do Kosoka, a ja zostałam sama. Leżałam na kanapie w salonie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam głęboko i poczłapałam do drzwi. Przekręciłam zamek i je otworzyłam. Przetarłam oczy i kilka razy mrugnęłam.
-Witaj skarbie - powiedział osobnik. Próbowałam jeszcze zamknąć drzwi jednak nie udało mi się to, bo człowiek wparował do domu.
-Co ty tu robisz?! - krzyknęłam.
-Przyszedłem cię odwiedzić, może jakiś soczysty buziak, co? - zaczął się zbliżać.
-Rafał przestań proszę. Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Przecież to było dawno temu - cofałam się do tyłu.
-Właśnie kiedyś, nie mogłem cię dotchnąć, byłaś za młoda, ale teraz dorosłaś. Twojego mężusia nie ma... - złapał mnie za ręce.
-Puść mnie proszę, Rafał to co było kiedyś minęło - próbowałam wyjaśnić jakoś to wszystko.
-Zamknij się! - syknął i uderzył mój policzek. Modliłam się w duchu, aby Michał wrócił.
Próbowałam się jakoś bronić, ale na marne.
-Zostaw mnie, bo zacznę krzyczeć! - powtarzałam cały czas jednak za którymś razem dostałam czymś w głowę i straciłam przytomność.
Nie pamiętam nic, obudziłam się w jakiś mieszkaniu zapewne Mokrzyckiego. Miałam związane ręce i nogi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nikogo nigdzie nie było. Zaczęłam się szarpać w celu rozwiązania którejś części ciała. Zębami odkleiłam taśmę na rękach. Robiłam to jak najciszej mogłam. Szczęście miałam takie, że w spodenkach w przedniej kieszeni miałam telefon. Chciałam już wybierać numer i dzwonić, jednak zjawił się Rafał. Wytrącił mi komórkę z ręki i rzucił nią o podłogę. Mogłam tylko patrzeć jak się rozpadła na kawałki.
-Gdzie chciałaś dzwonić? Do swojego EX? O nie, nie Milenko. Teraz się trochę pobawimy - przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego. Zaczął się do mnie dobierać, próbowałam się bronić, kopałam go, szczypałam. Ale cóż ja mogłam poradzić? Taka malutka, drobniutka...
Nachylił się nade mną, to była dobra okazja aby uciec stąd. Z całej siły kopnęłam osobnika w krocze. Upadł na ziemię. Szybko się podniosłam, złapałam butelkę i bez wahania rzuciłam nią w Rafała. Rozbiła się, a ja pobiegłam do drzwi. OTWARTE! Cóż za debil... - pomyślałam. Czym prędzej wybiegłam z tego mieszkania. Biegłam po schodach i mało co się nie przewróciłam. Byłam przerażona. Bałam się, że może mnie jeszcze dogonić. Wybiegłam z bloku i dopiero teraz zorientowałam się gdzie jestem. Do domu musiałabym przejść całe miasto. Obejrzałam się za siebie. Nie ma go! Spojrzałam w górę i dopiero tam go zobaczyłam. Wychylił się z okna i zaczął krzyczeć coś w stylu " Jeszcze się policzymy! " widziałam, że ma rozbity łuk brwiowy. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej, myślałam, że pobiegnie za mną. Oddaliłam się od bloku z dobre 400 m. Rozglądałam się głośno sapiąc. Chciałam wyjmować telefon, ale przypomniało mi się, że Rafał go zniszczył. Cholera! Milena myśl! Przecież nie będziesz biegła przez cały Rzeszów. Wpadłam na pewien pomysł, mianowicie znaleźć najbliższy hotel! Najbliższy... hmm! No tak! 200 m dalej znajduje się hotel "Vegas" (nazwa wymyślona).
Cały czas biegnąc dotarłam do mojego celu. Podeszłam do recepcji.
-Dzień Dobry - głośno oddychałam.
-Proszę Pani, czy coś się stało? - kobieta była ewidentnie przerażona mną, w dodatku miałam cały siny policzek, dlatego się nie dziwię.
-Nie, czy mogę zadzwonić? To zajmie mi tylko sekundkę, bardzo proszę...
-No ogół nigdy tego nie robię, ale dobrze. Proszę szybko - kiwnęłam głową i złapałam słuchawkę po czym wbiłam numer siatkarza. Odbierz, cholera! Odbierz! - powtarzałam cały czas w myśli.
-Słucham? - usłyszałam jego głos. JEST!
-Michał, to ja Milena. Przyjedź po mnie, proszę Cie.
-Tak się o Ciebie martwiłem, właśnie wychodziłem z domu i miałem jechać po twojego ojca, aby cię szukać.
-Przyjedź po mnie - powtórzyłam.
-Gdzie jesteś? - zapytał, a ja podałam mu ulicę i nazwę hotelu, po czym zakończyłam połączenie. Podziękowałam recepcjonistce i wyszłam na zewnątrz. Wciąż się bałam. Z zakrętu wyjechał samochód Michała. Uśmiechnęłam się na jego widok. Zatrzymał pojazd i wybiegł z niego. Przytulił mnie mocno do siebie, po chwili oderwaliśmy się. Spojrzał na moją twarz i zobaczył obity policzek. Przymknęłam na chwilę oczy. Ale tylko na chwilę, bo usłyszałam pisk opon i po chwili poczułam mocne uderzenie. Wjechało w Nas rozpędzone auto. Odrzuciło mnie kawałek, czułam jak jakiś ciężar na mnie spoczywa. Nie mogłam się ruszać. Cholernie bolało. Na szczęście nie straciłam drugi raz przytomności.
Gdzie Michał?! A jak coś mu się stało?! W tym momencie czułam, że bardzo go potrzebuję. Widziałam jak zbierają się ludzie w okół całego zdarzenia, ale nikt mi nie pomagał wyjść z pod tego czegoś. Przyjechała karetka, straż pożarna. Zaczęło mi brakować powietrza. Leżał na mnie prawdopodobnie słup z betonu, choć nie potrafiłam określić. Ludzie tu jestem! Pomocy! - mówiłam sobie w myślach. Nie miałam siły krzyczeć. Myślałam, że to już koniec, że umrę.
-Chłopaki! Tutaj! Mamy kobietę! - krzyknął strażak, zauważając mnie. Zdjęli ze mnie to coś, a ja zaczęłam się dusić. Byłam kompletnie wycięczona. Ratownicy czym prędzej podbiegli do mnie ze swoimi sprzętami i podłączyli mi maskę z tlenem. Ale do chuja pana, gdzie mój mąż?! Wystarczyło mi tylko patrzeć jak zabierają mnie do karetki, a później do szpitala. Odjęło mi mowę, nie mogłam samodzielnie oddychać, cała we krwi. Wiedziałam, że nie mogłam przestać walczyć, ale ból był niesamowity. Nie radziłam już sobie. Karetka przetransportowała mnie szybko do szpitala, gdzie od razu pojechałam na blok operacyjny. Światła nade mną, a ja odpływam...
Dobry Wieczór! :)
Jestem! Dziś epizod wyjątkowo dla koleżanki łasicy! ;) Z którą niedługo zacznę bloga, jak już pisałam ;D
Asseco Resovia liderem w PlusLidze ;)
Dziękuję za motywujące komentarze! Myślę, że będzie ich więcej.
Nie będę się rozpisywać, bo nie wiem o czym! Haha ;)
Do następnego, pozdrawiam Jullaa ;*
Julia!!!!!!!!!!! Ja Cię zamorduję!
OdpowiedzUsuńTak grać na moich emocjach?! Ja Ci dam!
Ty jesteś połączeniem zołzy i skurwysynka!!! ;)
DZIĘKUJĘ ZA TEN EPIZOD:)
jest świetny!
zaczynamy:))
Coś się dziać musi ;)
UsuńA proszę, proszę :)
Tak jest ! ZACZYNAMY ! ;D
Julka jestes wredna i egoistka tak zostawiac nas w niepewnosci zobaczysz znajde cie i zamorduje za to ps. Bardzo fajny rozdzial
OdpowiedzUsuńHaha, kurczę nie straszcie mnie bo zaczynam się bać ;D
UsuńDziękuję za opinię ;*
Jesteś okropna ! Żeby teraz czekac w niepewnosci czy Michal zyje czy z Milena tez wszystko okey. no szczyt chamstwa. ale epizod zaaajebistyy. Wiesz czytam tego bloga od samego poczatku ale skomentowac nie skomentowalam. wiec robie to teraz.
OdpowiedzUsuńWpadnij tez do mnie ale u mnie narazie mala.rwolucja. bo nie mg dodac nowego epizodu wiec.makabraa.
lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com
Pozdrawiam :**
No tak to prawda trochę namieszałam ;) I prawdą jest też to, że widzę Cię tu pierwszy raz! ;D
UsuńWpadnę, wpadnę ! :>
Dziękuję za ten komentarz i opinię ;*
Również pozdrawiam ;*
Wow .! Jejku co bedzie dalej ? Co z Michałem ,Mileną? ;D Kurdee sercec mi zaczeło walic :D
OdpowiedzUsuńHahaha :D Tylko żeby nie wyskoczyło! ;) Następny może jeszcze w tym tygodniu!
UsuńZapraszam na jedynkę na witajcie-problemy.blogspot.com Mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Małpeczko kiedy rozdział??
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać:D
dziś będzie u mnie;p
Nadrobione :D
OdpowiedzUsuńDziewczyno jak mogłaś skończyć w takim momencie? :p
Oby Michał był cały i żeby Milena z tego wyszła. Dodawaj szybko ;)
Pozdrawiam ;*
Haha ;) Cieszę się, że nadrobiłaś! :*
UsuńMożliwe, że dodam dziś! :*
Również pozdrawiam ;]