niedziela, 29 września 2013

Rozdział 16

Po kilku ciężkich godzinach, dojechaliśmy do Rzeszowa. Michał odwiózł mnie pod mój blok, a sam pojechał do swojego. Wbiegłam po schodach, wyciągnęłam klucze z kieszeni i już chciałam otwierać, lecz okazało się, że drzwi są otwarte. Weszłam w głąb mieszkania i zobaczyłam totalny sajgon, wszędzie porozrzucane rzeczy. Ruszyłam w stronę kuchni, to samo. CO TU SIĘ DO JASNEJ CHOLERY STAŁO?!
Odstawiłam walizkę i zbliżyłam się do segmentu. Wyjęłam pudełko z biżuterią, nie ma pierścionka od ciotki i łańcuszka z pierwszej komunii - zauważyłam. Poszłam dalej, powyrzucane ubrania. WŁAŚCIWIE TO WSZYSTKO BYŁO JEDNYM SŁOWEM MÓWIĄC - WYJEBANE!
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Julii, odebrała po trzecim sygnale.
-Przeszkadzam? - zapytałam z ironią w głosie.
-Nie, dojechaliście już?
-Tak, możesz do mnie przyjechać z Grześkiem?
-Jasne, zaraz będziemy - połączenie zostało zakończone.
Później wybrałam numer do Miśka i poprosiłam go o to samo, zdziwił się tak samo jak przyjaciółka, ale postanowiłam nie mówić mu o tym przez telefon. Mówił, że przyjedzie jak najszybciej może.
Faktycznie, nie minęło 10 minut, a w mieszkaniu zjawił się mój chłopak wraz z Julią i Kosokiem.
-Co tu się stało?! - krzyknął Kubiak, idąc przez krótki korytarzyk.
-Sama sobie tego nie zrobiłam - burknęłam i podeszłam do przyjaciół.
-Trzeba to zgłosić na policję - rzuciła Julka.
-Spokojnie, jak wyjeżdżaliśmy umawialiśmy się, że będziesz tu przychodzić i patrzeć czy wszystko gra, tak? - zapytałam. - I nie pomyśl, że ci zarzucam, to że mnie okradli czy włamali się, bo to nie twoja wina.
-Tak, zgadza się. Byłam tu wczoraj wieczorem, wszystko grało, jeszcze podlewałam kwiaty.
-To znaczy, że włamywać musiał tu być, albo w nocy lub rano - powiedział Kubiak.
-Zginęło coś? - zapytał Grzesiek, który wcześniej nic nie mówił.
-Oprócz pierścionka i łańcuszka to chyba nic więcej.
-Julka zadzwoń na policję, a ty Milka idź zapytaj sąsiadów, może widzieli kogoś, kto mógł się tu czaić.
-Jasne - mruknęłam. Założyłam buty i tak jak Michał nakazał, poszłam pytać. Nie miałam pojęcia, kto mógł się włamać.

Julia:
Po zadzwonieniu na policję zwróciłam się do Michała.
-Zostań może z nią dziś na noc...
-Jasne! Nie zostawiłbym jej tu samej. Kosa, pójdziesz do niej?
-Mhm - mruknął i również ruszył do wyjścia.
Po 15 minutach przyjechała policja, Milena która wróciła nie tak dawno z żadnymi nowymi wieściami, złożyła doniesienie. Obejrzeli mieszkanie i pojechali. Wzięliśmy się za sprzątanie. Przyniosłem kartony z piwnicy i zacząłem żwawo wrzucać wszystkie potłuczone, zniszczone rzeczy. Dziewczyny sprzątały w kuchni, a Grzesiek krzątał się po pokoju, lecz w końcu wziął się za robotę. Gdy zacząłem układać książki, znalazłem album ze zdjęciami, otworzyłem go i na pierwszej stronie ujrzałem moje zdjęcie z Mileną z wakacji, jedno mnie zaciekawiło, mianowicie zdjęcie Milki z rakietą od tenisa na korcie. Nigdy mi nie mówiła że gra, może zrezygnowała? Przekręciłem stronę, kolejne nasze zdjęcie, jeszcze większy uśmiech. Następne zdjęcia również były ze Włoszech. Odłożyłem przedmiot na miejsce i ruszyłem w stronę łazienki. Na szczęście nie tchnięta. Po jakiś dwóch godzinach skończyliśmy. We czwórkę opadliśmy na kanapie zmęczeni.
-Nie wiedziałem, że grasz w tenisa - odezwałem się do Mileny.
-Grałam - podkreśliła.
-Dlaczego nie grasz dalej?
-Spowodowane jest to brakiem czasu - wyjaśniła.
-Hmm, nie wykręcaj się. Brak czasu? Żartujesz sobie? Przychodzisz z treningu, Michał wtedy kończy i ty później masz cały dzień wolny - powiedziała Julka.
-Może i masz racje - lekko się złamała.
-Na pewno ma racje.
Tak zakończyliśmy naszą rozmowę, para zaczęła się zbierać do domu, gdy już wyszli, przytuliłem się do mojej kobiety.

Pięć miesięcy później:
Sprawcą włamania okazał się ni jaki Robert Warkiewicz, oddał wszystko co zostało ukradzione i zapłacił za zniszczone przedmioty. Wszystko wróciło do normy. Michał znowu biegał na treningi, czasami ze mną kiedy trener kazał porobić kilka zdjęć, a czasami chodziłam dla przyjemności. Nic innego nie zmieniło, oprócz tego, że nadchodziła zima ogólnie zaczyna się ona 22 grudnia, ale już spadł pierwszy śnieg, dziś 5. Dość lubiłam tą porę. Za niedługo zaczną się przygotowywania do świąt. I znowu będę zabiegana!
Następnego dnia obudziłam się przed 10, Michał spał dziś u mnie. Za godzinę był trening na którym musiałam się zjawić. Pośpiesznym krokiem poszłam do łazienki. Ubrałam się w biały sweter z misiem i czarne tak zwane "śliskie" leginsy. Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam, że Misiek już nie śpi. Stał w samych bokserkach robiąc śniadanie. Oparłam się o ścianę i zaczęłam się mu przyglądać.
-Cześć kochanie - mruknął nawet nie patrząc na mnie.
-Witaj - powiedziałam podchodząc do niego i zabierając ogórka z jednej kanapki.
-Dziś Mikołajki... - zaczął.
-Wiem, jako małe dziecko kochałam Mikołajki - oznajmiłam.
-Ja też - skończył robić jedzenie. Wziął talerz i postawił na stół. - Smacznego - powiedział, po chwili konsumowaliśmy się posiłkiem.
Kiedy zjedliśmy, zaczęłam pakować aparat. Kowal nic nie mówił, czy mam wziąć czy nie. Jednak postanowiłam, że wezmę. Michał w między czasie poszedł się ubrać. Kilka minut później ubierałam już kurtkę, gdy miałam zakładać czapkę, koło mnie pojawił się Kubiak.
-Czekaj - chwycił moją dłoń.
-Mikołajki to Mikołajki, założysz tą czapeczkę mój Mikołaju - wyjął czapkę Mikołaja.
-Czubek - zaśmiałam się.
-Nie komentuj, tylko zakładaj.
Powiedziałam coś pod nosem, ale czemu nie? Nałożyłam tą czapkę i lekko poprawiłam grzywkę. Spojrzałam w lustro i zaczęłam się śmiać.
-Jak ja wyglądam?
-Pięknie - pocałował mnie w usta i chwycił torbę do ręki. Drapnęłam jeszcze kluczyki od samochodu z szafki i byłam gotowa do wyjścia.
Trzydzieści minut zajęła nam droga do hali Podpromie. Od razu ruszyłam na salę. Weszłam i rozejrzałam się w około. Jak zwykle prawie nikogo nie ma. Dziś trening otwarty, także zaraz zaczną zbierać się kibice. Zdjęłam kurtkę i położyłam na krzesełko. Przygotowałam sobie aparat i usiadłam na krzesełka dla rezerwowych. Przyszedł Andrzej, uśmiechnięty od ucha do ucha, za nim Marcin Ogonowski również z bananem na twarzy i z czapką Mikołaja! Ale im humor dopisuje! - pomyślałam. Wstałam z krzesełka i przywitałam się z nimi, Kowal powiedział, że nie potrzebnie przynosiłam aparat. Później przywitałam się z każdym z zawodników. Kibice pomału przychodzili, a siatkarze zaczęli się rozgrzewać. Mimo iż dziś będzie wolny trening usiadłam na tym samym miejscy co na początku, tak zwanej ławie rezerwowych. Nie myślałam, że przybędzie aż tyle fanów siatkówki! Wspólnie zaczęli śpiewać, znane każdemu pieśni.
Chłopaki wybrali sobie drużyny i zaczęli grać. Można powiedzieć, że trener dziś im trochę siatkarze oczywiście wykorzystali okazję i zaczęli się wygłupiać, robić rzeczy jak serwis z dołu, serwis od tyłu, wystawa głową czy nawet atak głową, do śmiechu było każdemu kto był obecny. Podczas tych wygłupów wyjęłam aparat i porobiłam kilka zdjęć. Ja też się trochę pobawiłam, bo przez chwilę byłam sędzią liniowym, tak właśnie! Atmosfera była niesamowita! Dawno się tak nie bawiłam. Kibice jeszcze nie wiedzieli, że Krzysiek jest moim ojcem, jednak pozostali tak. Jak na razie wolałam nie rozpowiadać temu, bo zaraz zaczną się komentarze, artykuły itd... Po skończonym meczu, czekałam na w samochodzie, była śnieżyca więc co chwilę włączałam wycieraczki, aby móc widzieć czy idzie siatkarz. Po kilku minutach siedział już na miejscu pasażera, odjechałam powoli z parkingu. Kubiak zaprosił mnie do siebie, na film i wino. Zgodziłam się choć wiedziałam czym to się skończy.


CZEŚĆ I CZOŁEM! :)
Jak się macie? ME niestety nie dla nas, pozostaje nam tylko czekać do MŚ, lub PlusLigii która już niedługo się zaczyna! Nie chce mówić już o przegranym Euro...  Dziś finał! Rosja-Włochy  ja osobiście kibicuję Włochom. Serbia zagra z Bułgarią o trzecie miejsce, kibicuję Serbii ;3
Chciałabym Wam serdecznie podziękować za taką liczbę wyświetleń!
Kiedy zakładałam bloga, myślałam - A, będzie pewnie z 1000 wyświetleń, a tu co?! Przekroczone 6 tysięcy!
Blog ma nie całe 4 miesiące a już taka liczba :) Bardzo się cieszę, to teraz dobijemy do 10 tysięcy?! :D
Ostatnio rzadko dodaję rozdziały, ale miałam problemy ze zdrowiem i doznałam kontuzji.. ;c Zerwałam więzadła w palcu i niestety na 15 dni muszę zapomnieć o graniu w siatkówkę...
Wczoraj Winiar obchodził urodziny - 30! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - spóźnione, ale jest! :)
Co do epizodu, to trochę przyśpieszyłam czas, bo szczerze mówiąc nie wiedziałam co pisać ;o i w końcu coś może zacznie się dziać...
No dobra! Rozpisałam się trochę, to do następnego!
JESTEM TU  = KOMENTUJĘ . TO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY :)
Całuję, Jullaa ;*

A tak wygląda mój palec! :D
Dla niewierzących mi ;3 - prawa ręka ;c

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Oczywiście, że dobijemy 10000 wyświetleń ;D
    Napisałabym coś jeszcze, ale muszę uczyć się do sprawdzianu ;c
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))
      Ucz się, ucz :D Życzę powodzenia na sprawdzianie :*
      Również pozdrawiam ;]

      Usuń
  2. Świetny rozdział;)
    Co ci się stało w palca?;/
    Zdrówka życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Co sie stalo? Wlasciwie nie wiem jak to sie stalo, zlapalam plecak i zlapal mnie takibl jakby skurcz. Zerwalam sobie wiezadla, uszkodzilam poduszke i mam cos ze sciegnem;/
      Dziekuje ;*

      Usuń