-Milena... - powiedział cicho - Nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Nigdy w życiu nie przypuściłbym, że zrobisz coś takiego. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Głowa do góry. Michał Cię kocha i na pewno wybaczy tą zdradę. Tylko musisz z nim porozmawiać, spokojnie porozmawiać. Wszystko sobie wyjaśnicie i będzie dobrze. Szczególnie, że za kilka miesięcy na świat przyjdzie Wasze Maleństwo. Spójrz na mnie... - niechętnie uniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Po chwili zaczął mówić dalej. - Każdy w życiu popełnia błędy. Robimy jakieś głupie rzeczy, a później tego żałujemy. Dlatego przestań płakać i weź się w garść - kciukiem wytarł łzy, które spływały po moich policzkach.
-Najgorzej boję się tej rozmowy z nim. Dobrze wiesz, jaki jest Michał... - wyszeptałam w jego stronę.
-Nie musisz się bać, na pewno nic Ci nie zrobi.
-Bardziej chodzi o jego słowa, mówi co myśli. Tato, a Ty co byś zrobił na jego miejscu?
-Ja? Na jego miejscu bym Ci wybaczył i tu nie chodzi tylko o dziecko.
-Spróbuję z nim porozmawiać, ale już nie dzisiaj.
-Będzie dobrze, wierzę w Ciebie - lekko się uśmiechnął.
-Dziękuję... - wyszeptałam i ponownie się do niego przytuliłam. Wiedziałam, że na ojca zawsze mogę liczyć. Nie to co na moją matkę. Ona potrafi tylko krytykować innych.
-Zostać u Ciebie na noc? - zapytał nagle.
-Nie, nie musisz. Dam sobie radę - oderwałam się od siatkarza i sztucznie się uśmiechnęłam.
-No dobra, w takim razie będę leciał. O Michała się nie martw, zostanie u nas. Mam nadzieję, że wytrzeźwieje do jutra na trening.
-Dzięki jeszcze raz - wstałam i odprowadziłam ojca do drzwi.
Na pożegnanie pocałował mnie w policzek, oczywiście musiał jeszcze powiedzieć kilka słów. Kiedy upuścił dom, zamknęłam drzwi na klucz. Przeniosłam się do kuchni, gdzie pomyłam dwa talerzyki oraz dwa kubki. Podlałam jeszcze kwiaty, bo o tej czynności wyjątkowo zapomniałam. Chwyciłam telefon i przez chwilę stałam w bezruchu. Miałam ochotę zadzwonić do Michała, jednak odpuściłam. Odłożyłam smartfon na miejsce. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. I tak też uczyniłam. Kilka minut po godzinie 21. leżałam w łóżku. Mimo tego, że dzisiejszy dzień był pełen wrażeń, szybko zawitałam do Bram Krainy Morfeusza.
Następnego dnia obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam rękę w stronę szafki, na której leżał. Nie otwierając oczu wzięłam go i odebrałam.
-No cześć Milenka! Idziesz na nasz trening? - przywitał mnie Alek Achrem, a ja aż usiadłam.
-Heej - przeciągnęłam ziewając.
-Czekaj, czekaj. Czy ja Cię obudziłem? - zadał kolejne pytanie.
-Noo... Obudziłeś - przyznałam.
-Milena, jest 11:36. O 12:15 mamy trening, zdążysz?
-Co, co, co? - wstałam z łóżka. - Już ta godzina?! Jezu, Alek... Dziękuję, że zadzwoniłeś. Mimo, że chyba nie idę na trening, to i tak dzięki.
-Jak to nie idziesz? - zapytał.
-Yy... - zmieszałam się. - No dobra. Przyjedziesz po mnie? Opowiem Ci wszystko po drodze na halę - mówiąc podeszłam do okna.
-A Michał? Z nim możesz jechać.
-No i tu jest problem. Ale przyjedziesz, to się wszystkiego dowiesz.
-No dobra, niech Ci będzie. Jestem za 15 minut.
-15 minut? - zrobiłam wielkie oczy.
-Nie moja wina, że tak długo spałaś - zaśmiał się. - Pośpiesz się - powiedział i się rozłączył.
Włożyłam telefon do małej kieszonki od spodni piżamy. Wzięłam ubrania, które na szczęście wczoraj przygotowałam. Wybiegłam z sypialni kierując się od razu do łazienki.
Ubrałam się w mgnieniu oka. Ustałam przed lustrem, zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Kiedy odkładałam szczotkę usłyszałam dzwonek do drzwi.
Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze i wyszłam z pomieszczenia. Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i nacisnęłam na klamkę.
-Cześć Al... - spojrzałam na osobnika. Właściwie to było widać wielki bukiet czerwonych róż, a nie twarz osoby, która stała przede mną.
-No hej Milena - to wcale nie był rzeszowski kapitan. Dał mi kwiaty i pocałował w policzek.
-Bartek, a teraz możesz zabrać te kwiatki, wyjść i więcej tu nie przychodzić. Poza tym skąd wiesz, gdzie mieszkam?! - spojrzałam na środkowego.
-Nie krzycz na mnie. Chciałem Cię tylko zobaczyć. Zniknęłaś tak nagle wtedy, zostawiłaś tylko karteczkę - niebezpiecznie zbliżył się do mnie.
-Czekaj, chyba się nie zrozumieliśmy. To co się wtedy wydarzyło wcale nie powinno mieć miejsca - uniosłam głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy. - To nic nie znaczyło.
-Ale Milena... Przecież nikt o tym nie musi widzieć - chwycił moją dłoń.
-Śmieszny jesteś, wiesz? Powiedziałam o wszystkim Michałowi.
-Jak to? - zdziwił się.
-Normalnie. A wiesz co Ci jeszcze powiem? - wciąż patrzyłam w jego oczy. Milczał czekając na moją odpowiedź. - Jestem w ciąży.
-Jesteś w ciąży... - powtórzył cicho. - Z Michałem?
-A z kim innym? Na pewno nie z Tobą.
-Może jednak - wyszeptał wpijając się zachłannie w moje usta. Odepchnęłam go od siebie, a on wpadł na Alka. Nie widziałam go wcześniej. Pewnie słyszał naszą rozmowę. Ale wpadka...
Przyjmujący wyrzucił środkowego za drzwi i je zamknął. Spojrzał na mnie, a ja podrapałam się po głowie.
-Alek, bo wiesz... To nie tak. - uniosłam głowę.
-Tak przeczuwałem, że coś Cię z nim łączy - powiedział zakładając ręce na piersi.
-To była jedna noc, a Michał o wszystkim wie. Bardzo żałuję, że w ogóle go poznałam. - tłumaczyłam się.
-No dobra. Ja nie będę wnikał. Mam nadzieję, że Michałowi przejdzie cała złość, w końcu jesteście małżeństwem i... I spodziewacie się dziecka, tak?
-Dokładnie tak - potwierdziłam.
-Gratulacje - delikatnie się uśmiechnął i podszedł do mnie lekko przytulając. Poklepałam go po ramieniu i 'wyszłam' z jego objęć.
-Dziękuję. Teraz jedźmy już, bo naprawdę się spóźnimy.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Nie chciałam żeby ktoś widział, że przyjechałam z Alkiem. A szczególnie jakby Michał nas zobaczył, to mógłby znowu coś sobie pomyśleć.
Poszłam pierwsza na halę gdzie zajęłam swoje miejsce. Na szczęście kapitan zdążył na trening.
Uważnie obserwowałam chłopaków. Mąż dobrze wiedział, że tu jestem. Kilka razy patrzył w moją stronę. Jego spojrzenie było takie zimne, oznaczało to, że wciąż był na mnie zły.
Trening zakończył się po 2 godzinach. Wstałam i spojrzałam na Miśka. Igła poklepał go po plecach oraz powiedział coś na ucho. Wzięłam aparat do ręki, zauważyłam, że przyjmujący nieśmiało idzie w moją stronę. Serce znowu zaczęło mi szybciej bić...
-Zostać u Ciebie na noc? - zapytał nagle.
-Nie, nie musisz. Dam sobie radę - oderwałam się od siatkarza i sztucznie się uśmiechnęłam.
-No dobra, w takim razie będę leciał. O Michała się nie martw, zostanie u nas. Mam nadzieję, że wytrzeźwieje do jutra na trening.
-Dzięki jeszcze raz - wstałam i odprowadziłam ojca do drzwi.
Na pożegnanie pocałował mnie w policzek, oczywiście musiał jeszcze powiedzieć kilka słów. Kiedy upuścił dom, zamknęłam drzwi na klucz. Przeniosłam się do kuchni, gdzie pomyłam dwa talerzyki oraz dwa kubki. Podlałam jeszcze kwiaty, bo o tej czynności wyjątkowo zapomniałam. Chwyciłam telefon i przez chwilę stałam w bezruchu. Miałam ochotę zadzwonić do Michała, jednak odpuściłam. Odłożyłam smartfon na miejsce. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. I tak też uczyniłam. Kilka minut po godzinie 21. leżałam w łóżku. Mimo tego, że dzisiejszy dzień był pełen wrażeń, szybko zawitałam do Bram Krainy Morfeusza.
Następnego dnia obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam rękę w stronę szafki, na której leżał. Nie otwierając oczu wzięłam go i odebrałam.
-No cześć Milenka! Idziesz na nasz trening? - przywitał mnie Alek Achrem, a ja aż usiadłam.
-Heej - przeciągnęłam ziewając.
-Czekaj, czekaj. Czy ja Cię obudziłem? - zadał kolejne pytanie.
-Noo... Obudziłeś - przyznałam.
-Milena, jest 11:36. O 12:15 mamy trening, zdążysz?
-Co, co, co? - wstałam z łóżka. - Już ta godzina?! Jezu, Alek... Dziękuję, że zadzwoniłeś. Mimo, że chyba nie idę na trening, to i tak dzięki.
-Jak to nie idziesz? - zapytał.
-Yy... - zmieszałam się. - No dobra. Przyjedziesz po mnie? Opowiem Ci wszystko po drodze na halę - mówiąc podeszłam do okna.
-A Michał? Z nim możesz jechać.
-No i tu jest problem. Ale przyjedziesz, to się wszystkiego dowiesz.
-No dobra, niech Ci będzie. Jestem za 15 minut.
-15 minut? - zrobiłam wielkie oczy.
-Nie moja wina, że tak długo spałaś - zaśmiał się. - Pośpiesz się - powiedział i się rozłączył.
Włożyłam telefon do małej kieszonki od spodni piżamy. Wzięłam ubrania, które na szczęście wczoraj przygotowałam. Wybiegłam z sypialni kierując się od razu do łazienki.
Ubrałam się w mgnieniu oka. Ustałam przed lustrem, zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Kiedy odkładałam szczotkę usłyszałam dzwonek do drzwi.
Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze i wyszłam z pomieszczenia. Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i nacisnęłam na klamkę.
-Cześć Al... - spojrzałam na osobnika. Właściwie to było widać wielki bukiet czerwonych róż, a nie twarz osoby, która stała przede mną.
-No hej Milena - to wcale nie był rzeszowski kapitan. Dał mi kwiaty i pocałował w policzek.
-Bartek, a teraz możesz zabrać te kwiatki, wyjść i więcej tu nie przychodzić. Poza tym skąd wiesz, gdzie mieszkam?! - spojrzałam na środkowego.
-Nie krzycz na mnie. Chciałem Cię tylko zobaczyć. Zniknęłaś tak nagle wtedy, zostawiłaś tylko karteczkę - niebezpiecznie zbliżył się do mnie.
-Czekaj, chyba się nie zrozumieliśmy. To co się wtedy wydarzyło wcale nie powinno mieć miejsca - uniosłam głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy. - To nic nie znaczyło.
-Ale Milena... Przecież nikt o tym nie musi widzieć - chwycił moją dłoń.
-Śmieszny jesteś, wiesz? Powiedziałam o wszystkim Michałowi.
-Jak to? - zdziwił się.
-Normalnie. A wiesz co Ci jeszcze powiem? - wciąż patrzyłam w jego oczy. Milczał czekając na moją odpowiedź. - Jestem w ciąży.
-Jesteś w ciąży... - powtórzył cicho. - Z Michałem?
-A z kim innym? Na pewno nie z Tobą.
-Może jednak - wyszeptał wpijając się zachłannie w moje usta. Odepchnęłam go od siebie, a on wpadł na Alka. Nie widziałam go wcześniej. Pewnie słyszał naszą rozmowę. Ale wpadka...
Przyjmujący wyrzucił środkowego za drzwi i je zamknął. Spojrzał na mnie, a ja podrapałam się po głowie.
-Alek, bo wiesz... To nie tak. - uniosłam głowę.
-Tak przeczuwałem, że coś Cię z nim łączy - powiedział zakładając ręce na piersi.
-To była jedna noc, a Michał o wszystkim wie. Bardzo żałuję, że w ogóle go poznałam. - tłumaczyłam się.
-No dobra. Ja nie będę wnikał. Mam nadzieję, że Michałowi przejdzie cała złość, w końcu jesteście małżeństwem i... I spodziewacie się dziecka, tak?
-Dokładnie tak - potwierdziłam.
-Gratulacje - delikatnie się uśmiechnął i podszedł do mnie lekko przytulając. Poklepałam go po ramieniu i 'wyszłam' z jego objęć.
-Dziękuję. Teraz jedźmy już, bo naprawdę się spóźnimy.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Nie chciałam żeby ktoś widział, że przyjechałam z Alkiem. A szczególnie jakby Michał nas zobaczył, to mógłby znowu coś sobie pomyśleć.
Poszłam pierwsza na halę gdzie zajęłam swoje miejsce. Na szczęście kapitan zdążył na trening.
Uważnie obserwowałam chłopaków. Mąż dobrze wiedział, że tu jestem. Kilka razy patrzył w moją stronę. Jego spojrzenie było takie zimne, oznaczało to, że wciąż był na mnie zły.
Trening zakończył się po 2 godzinach. Wstałam i spojrzałam na Miśka. Igła poklepał go po plecach oraz powiedział coś na ucho. Wzięłam aparat do ręki, zauważyłam, że przyjmujący nieśmiało idzie w moją stronę. Serce znowu zaczęło mi szybciej bić...
_______
Dzień Dobry :)
Prawie miesiąc tutaj nie zaglądałam... (Kolejny raz przepraszam.)
Bardzo dziękuję za 51 tysięcy wyświetleń <3
Ostatnio minął również rok, jak jest bloggerką i ten blog istnieje :)
Taka mała rocznica :D
Bardzo dziękuję Asi za wczorajsze życzenia <3 Również dziękuję Milenie, za ten kolaż z Dzikiem! :)
Dużo się działo kiedy mnie nie było. PlusLiga zakończona (transfery... czyste szaleństwo! :D), więc to oznacza, że zaczynamy sezon reprezentacyjny. Czy tylko ja nie mogę się doczekać pierwszego meczu naszych Orłów? ^^
Pan Michał Winiarski kapitanem! :) Jak dla mnie bomba, dobry wybór ;).
Aha! I jeszcze coś, powstała zakładka "Spam", tam możecie informować mnie o nowościach.
Zostawiam Wam rozdział i pędzę nadrabiać rozdziały.
Do następnego, pozdrawiam :*
Oj Jula,i znów kończysz w takim momencie :D aż mnie ciary przechodzą jak pomyślę o rozmowie Michała z Mileną,ojj.. bd się działo.Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie :)
UsuńPozdrawiam również :*
Jeszcze raz najlepszego ^^
OdpowiedzUsuńMilena ma wspaniałego ojca, na którego zawsze może liczyć, co jest niezmiernie ważne.
Bartosz przegiął, nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było gdyby Alka wtedy tam nie było.
Swoją drogą Alek nawet spokojnie nowość przyjął. I nie dziwię się, że domyślił się zażyłości Bartosza z Mileną.
Mam nadzieję, że Dziku porozmawia z Mileną szczerze i pomimo tego bólu, który żywi do Żony za zdradę wybaczy jej skok w bok. Mam nadzieję, ze dzidziuś będzie Michała <3
Całuję i zapraszam do siebie http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
Jeszcze raz dziękuję ^^
UsuńDokładnie tak.. :)
Pozdrawiam ;*
Uuu Jestem ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. Jak zwykle świetny rozdział :) Z niecierpliwością czekam na następny ;D Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy jak to dalej będzie :)
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Chętnie do Ciebie zajrzę, pozdrawiam ;*
Mogłabyś pisać dłuższe rozdziały ;* :) <3
OdpowiedzUsuńA no mogłabym :) I może spełnię Twoje życzenie ;D
UsuńŚwietny rozdział nie mogę doczekać się następnego. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
:)
UsuńCałuski :-*
No wiesz co ? W taki momencie xd? NIe mogę doczekać się kolejnego.;p Do następnego i zapraszam do siebie ;phttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA czemu nie :D Haha :D
UsuńDo następnego.
Dziękuje za ten rozdział :) To po pierwsze :D a tą miesięczną przerwę wybaczammmyyyy xD Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńProszę i również dziękuję :)
UsuńDo następnego ;*
świetny rozdziła :8 czekam na kolejny ;) pozdrawiam :D :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRównież pozdrawiam ;*
Świetny rozdział *,*
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś,codziennie wchodziłam na twojego bloga ;)
Mam nadzieję,że Michał wybaczy Mili.
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Dziękuję :)
UsuńOoo, naprawdę? ;))
Hmm.. zobaczymy.
Pozdrawiam ;*
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńOby Michał wybaczył...
Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że Milka i Misiek się pogodzą, w końcu za 9 miesięcy na świat przyjdzie ich Kruszynka. Szkoda, że Mila nie dała liścia Bartkowi, w sumie w rzeczywistości też go nie lubię, ale nie o tym teraz xd
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przez przypadek i zostaję :D
Pozdrawiam i przepraszam, że z anonimka aguśka.
Zapraszam do mnie na kolejny rodział :)) milosc-na-nowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuń