Każdy Nowy Rok jest szansa by coś zacząć na nowo. Podobnie jak każdy miesiąc, każdy dzień, każda godzina, sekunda. Każda chwila. Tylko gdy zmienia się ta ostatnia cyfra przy pełnej dacie... Jest jakoś łatwiej. Łatwiej wziąć się za siebie.
-Co chcesz na śniadanie? - zapytałam kiedy weszłam do kuchni.
-Hmmm, naleśniki z Nutellą i bananami? - zaproponował.
-Ok, przyniesiesz mi telefon? Jest w sypialni.
-Za buziaka - zbliżył się.
-Ja Ci mogę kopniaka dać - wyszczerzyłam się. Wykorzystał okazję i skradł jednego całusa po czym pobiegł na górę. Pokręciłam głową i przygotowałam wszystkie potrzebne mi składniki. Szybko zrobiłam naleśniki i po chwili już konsumowaliśmy posiłek.
-Wiesz, że dokładnie rok temu Ci się oświadczyłem? - zaczął, a wtedy wszystko mi się wszystko przypomniało.
-Wtedy tak wychodziłeś z domu, a ja myślałam, że jeździsz do jakiejś... - zaśmiałam się.
-Szukałem pierścionka z Grzesiem, Igłą - uśmiechnął się.
-Haha, a później nadszedł wieczór. U Ignaczaków to wszystko się wydarzyło - mówiłam patrząc raz na lewą, raz na prawą rękę.
-A pamiętasz początki?
-Oczywiście. Szybko się to wszystko zaczęło. - przyznałam.
I tak wzięło Nas na wspomnienia. Od poznania do teraz. Przypomniało mi się też, jak stresowałam się przed rodziną Michała. A czy oni mnie zaakceptują? Polubią?
Dziś są dla mnie jak prawdziwi rodzice. Mama Michała jest dla mnie bardzo ważną osobą zarówno, jak i jej mąż. Wspaniali ludzie, na których zawsze można liczyć.
Siatkarze nie mieli łatwo, dziś również czekał ich trening. Ostatni już w tym roku. Postanowiłam, że pójdę na niego z Michałem. W mig się przebrałam i po małej poprawce makijażu byłam już gotowa. Dojechanie na Podpromie zajęło nam dobre 15 minut. Dobrze, że nie było korków. Wysiadłam z auta i tak jak co zawsze zostawiłam Michała i poszłam od razu na Halę. Kierowałam się już na swoje miejsce, kiedy piłka przeleciała mi dosłownie przed nosem.
-I'm sorry, I did not! - krzyknął Lotman.
-Nothing happened. What so quickly?
-Quickly came - odparł.
-Ok, so preheat it - uśmiechnęłam się do siatkarza.
Zauważyłam dziewczynę praktykującą. Podeszłam do niej i przywitałam się po czym powiedziałam o zdjęciach, które ostatnio oceniałam. Mówiła, że Krzysztof wszystko jej przekazał, jednak ja wolałam się upewnić.
-Dziękuję Milena - powiedziała.
-Nie ma za co - spojrzałam na rudowłosą Patrycję.
-Widzimy się dzisiaj wieczorem - rzuciła.
Przytaknęłam tylko głową i spojrzałam na parkiet, gdzie chłopaki zataczali już kółeczka. Ojoj jacy oni nie wyspani. Haha! Mało powiedziane! Zmęczeni, tylko ciekawe po czym. A ciekawe co będzie się działo po godzinie 21, kiedy znowu tu przyjedziemy. Wtedy będą szaleć, a następnego dnia leżeć plackiem na łóżku. Tak jest, wiem po Miśku.
Pod koniec "męczarni" dla chłopaków trener zabrał głos:
-Dzięki chłopaki za trening, dziś wieczorem myślę, że się zobaczymy. Mówię również do pań - spojrzał na mnie Andrzej Kowal. - Myślę też, że ciepło powitacie naszego byłego zawodnika, który nas odwiedził. - powiedział.
Byłego zawodnika, który nas odwiedził?
Trening treningiem, taki sam jak zawsze. Powrót też, szczerze powiedziawszy dzień, jak co dzień.
-Kochanie, szkoda mi trochę Julii. Nowy Rok spędzi sama - odezwałam się kiedy jechaliśmy do domu.
-Sama sobie wybrała takie życie - odparł.
-Z jednej strony masz rację - podrapałam się po głowie. - Michał?
-Hm?
-Kim jest ten zawodnik, o którym mówił dziś Kowal?
-Gawryś. Bartek Gawryszewski, a co? - spojrzałam na niego, a serce zaczęło szybciej bić.
-On jest środkowym Lotosu? - wybełkotałam.
-Zgadza się - pokiwał głową. - Dlaczego się pytasz?
-Z ciekawości... - odparłam.
O godzinie 16:30 wraz z Iwoną Ignaczak wybrałam się do umówionego już wcześniej - fryzjera. Michał został z moim ojcem w jego domu, bo stwierdził że muszą porozmawiać. Co do całego Sylwestra, to miałam nie iść. Z jakiego powodu? Może z tego, że będzie tam Bartosz... Nie, że działa mi na nerwy czy coś. Po prostu źle to widzę. Jeszcze do czegoś dojdzie.
-Milenka wszystko ok? - zapytała Iwona.
-Tak - pokiwałam głową wymuszając uśmiech.
-Jakaś dziwna jesteś - stwierdziła.
-Wydaje Ci się. Dzisiaj będzie świetny wieczór - spojrzałam na kobietę.
-Oczywiście. I znowu będziemy o rok starsze - przyznała.
-Oj tam! - zaśmiałam się.
Około dwóch godzin później byłyśmy gotowe. Rozjaśniłam troszeczkę swój kolorek włosów. Michał chyba nawet tego nie zauważył, bo nie odezwał się słowem.
O równej 20:30 udaliśmy się na Podpromie. Iwona prowadziła, ponieważ oznajmiła, że żadne procenty nie znajdą się w jej krwi.
Z jakieś 2 godziny później byłam już chyba w objęciach każdego z zawodników. Udało mi się na chwilę usiąść, napić się czegoś. Uśmiałam się trochę przy karaoke. Zresztą chyba jak każdy, bo słyszeć Lukasa śpiewającego polską piosenkę to prawdziwy ubaw.
-Mogę prosić panią do tańca? - usłyszałam męski głos. Kogo mogłam ujrzeć? Prosta odpowiedź... - No nie daj się długo prosić - nalegał.
-Dobrze - powiedziałam i chwyciłam jego dłoń.
Pociągnął mnie na parkiet i kiedy już się zatrzymał objął w pasie. Piosenka nie była szybka. Tańcząc ze sobą rozmawialiśmy. Poznał mnie od razu, dobrze wiedział, że wczoraj to ja na niego wpadłam. Nigdzie nie widziałam Michała, więc z Bartoszem zatańczyłam 3 piosenki, po czym go przeprosiłam. Zabrałam małą torebkę i wyszłam z sali. Drapnęłam kurtkę z wieszaka, który został postawiony przed drzwiami. Ubrałam się i wyszłam. Poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go i bez patrzenia kto dzwoni nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przez kilka sekund słyszałam tylko szelest i cichy płacz. Oddaliłam telefon od ucha i zobaczyłam, że dzwoni matka.
-Czego chcesz? - burknęłam do słuchawki.
-Córeczko, myślałam że nie odbierzesz - mówiła cicho jąkając się Krystyna.
-Ty jesteś kompletnie pijana! - krzyknęłam. - Jak śmiesz w ogóle do mnie dzwonić?!
-Odkąd się pokłóciłyśmy wciąż piję - szeptała.
-To nie mój, a Twój problem! Lepiej opamiętaj się w porę. Nie psuj mi wieczoru - rzuciłam i rozłączyłam się.
Czułam, że zaraz się rozpłaczę...
-Coś się stało?
-Dlaczego za mną chodzisz? - obróciłam się.
-Wyszłaś tak nagle - mówił środkowy Lotosu.
-Chciałam po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza - głos mi się łamał, a łzy napłynęły już do oczu.
-Co się dzieje? - podszedł do mnie.
-Bartek nic, naprawdę. Nie znam Cię tak długo, aby móc Ci powiedzieć - obróciłam się w jego stronę. - Wybacz. Lepiej chodź do środka bo zmarzniesz.
Zrobił tak jak powiedziałam.
Siedziałam przy stole rozkojarzona, nie miałam ochoty z nikim już tańczyć, ani rozmawiać. To przez ten głupi telefon od matki! Wpadła w alkoholizm i liczy na moją pomoc. Może i powinnam jej udzielić. Ale czy ona mi pomagała, kiedy ja miałam problemy? Kiedy Rafał się do mnie dopierał? Potrafiła się śmiać prosto w twarz i nic więcej. Jestem ciekawa, co by zrobiła gdybym została zgwałcona? Może wtedy wyrzuciła by mnie z domu...
Dobrze, że już z nią nie mieszkam i nie widuję często. Starałam się jakoś zapomnieć o tym telefonie, ale prawie do końca siedziałam zła. W końcu mój mąż wziął się "do pracy" i porwał mnie w tan. ;)
Punktualnie o godzinie 0:00 wszyscy wyszliśmy na zewnątrz, by przywitać NOWY 2014 ROK...
Witam :)
Przepraszam za ten dość chaotyczny rozdział. Jednakże małą niespodziankę zrobił mi tata, który przyjechał ze Szwajcarii z prezentem dla mnie, a miał być dopiero w maju... :) (patrz na zdjęcie)
NOWE MIEJSCE, NOWY SPRZĘT, WENO?! A TY GDZIE?! :) Chyba wraca powoli... :)
Kochani rozdział 46 oddaję w Wasze ręce.
Jest tu ktoś jeszcze, kto czyta? :)
Do następnego, pozdrawiam Jullaa.
Czyta czyta i jestem bardzo ciekawa co wyniknie ze znajomosci z bartkiem
OdpowiedzUsuńJestem i czytam Jóljo :D :*
OdpowiedzUsuńZuzia
Dziękuję Zuzanno :)
UsuńJuż jestem Kochana :* Miałam 9 dni wolnego od "świata internetowego" ponieważ w moim przecudownym hotelu we Włoszech był internet, ale nie można było się połączyć hahahaha :P
OdpowiedzUsuńNadrobiłam już, dzięki za komentarz na moim i za info. , fany komputerek :P
Cieszę się, że są ze sobą tak długo i niech będą już do końca swoich dni i jeden dłużej :). A co do matki to brak słów :P. Rozdział zajebisty, tak trzymaj :*. Pozdrawiam Dooma :).
Pojawił się nowy rozdział :) Zapraszam i pozdrawiam :* Dooma :).
UsuńZazdroszcze nowego lapka-swietny.
OdpowiedzUsuńWena wraca powoli co mnie bardzo cieszy.
Bartek chcial pocieszyc. Nasza kochana Milena bie chciala-czasem latwiej powiedziec cos nieznajomemu.
Ja mam pytanie gdzie byl Michal?
A co do matki to jakakolwiek by nie byla to jednak byla to jednak matka
Caluje
No tak, ale taka matka to wiesz...
UsuńPozdrawiam.
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńNo coś mi się wydaje, że Bartek tu się jeszcze nie raz pojawi ;p
Jestem strasznie ciekawa co z tego wyniknie ;)
Tak samo jak poprzedniczkę zastanawia mnie gdzie był Michał?
Zapraszam też do mnie.
Pozdrawiam :*
Dziękuję za komentarz :). Już zaglądam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dooma, dziękuję za komentarz. Do Ciebie już zaglądam:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://www.siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/ Zapraszam na 9 rozdział ;)
OdpowiedzUsuń