wtorek, 15 października 2013

Rozdział 20

Zrobiłam głośniej radio, sięgnęłam ręką do tyłu po termos z kawą. Nalałam sobie w kubek i upiłam łyk. Była 5 nad ranem. Byliśmy z jakieś 100 kilometrów za Rzeszowem. Oparłam się o podłokietnik i wbiłam wzrok w drugą stronę. Nie jechaliśmy szybko, ponieważ pogoda nam to utrudniała. Co chwila grzebałam coś w telefonie, a to popijałam kawę. Wyjęłam ze schowka jakąś gazetę. Obejrzałam każdą stronę uważnie, przeczytałam to co mnie interesowało i po chwili odłożyłam przedmiot na miejsce. Wbiłam wzrok w Miśka. Lekki zarost, który był u niego praktycznie cały czas. Włosy lekko najeżone, cały on. Zmęczenia nie było po nim widać tak jak po mnie. Jechaliśmy w ciszy, tylko było słychać muzykę płynącą z odbiornika. W końcu siatkarz się odezwał.
-Widzę, że jesteś śpiąca.
-Troszeczkę - mruknęłam nie odrywając od niego wzroku.
-Prześpij się, jeszcze spory kawałek - spojrzał na mnie kątem oka.
-Nie będę spać, dotrzymam ci towarzystwa.
-Ale i tak ze mną nie rozmawiasz.
-To zacznę - uśmiechnęłam się.
Zaczęłam rozmawiać z kierowcą. Mówiłam, że nie będę spała, jednak nie dotrzymałam obietnicy zasnęłam kilka minut później.

-Kochanie - powiedział słodziutkim głosem.
-Hmm? - dawno już nie spałam, miałam tylko zamknięte oczy.
-Wjeżdżamy do Wałcza - na te słowa delikatnie się przeciągnęłam. Spojrzałam w lusterko i poprawiłam włosy.

To samo miejsce, ci sami ludzie. Wyszłam z samochodu i chwyciłam Miśka, który przed chwilą znalazł się koło mnie. Otworzył bramkę i przepuścił w niej. Kilka kroków i znajdowaliśmy się przed drzwiami.
Puk, puk! - zapukałam lekko, długo nie musieliśmy czekać.
-Dzieciaki! - krzyknęła kobieta już dobrze mi znana. Uśmiech od ucha do ucha u każdego z nas. Przywitaliśmy się i weszliśmy w głąb domu. - Błażej przyjedzie około 16. Pokój ten sam co wcześniej, łóżko również już posłane, idźcie się przespać na pewno jesteście zmęczeni - kiwnęliśmy głowami i pobiegliśmy do pokoju.
______________________________________________________________________
U rodziny Miśka zostaliśmy na dwa dni i później do Rzeszowa! Do pracy! Poznałam Błażeja, bardzo miły, polubiliśmy się. Przytyłam chyba z 5 kilo w Wałczu. Co chwilę Basia przynosiła nam coś do jedzenia.
29 grudnia udałam się razem z Michałem na trening. Nie musiałam przychodzić, ale sama bym się nudziła.
Grzesiek wrócił już do gry i skakał do bloku jak szalony. Mieliśmy plany, aby wyjechać gdzieś na Sylwestra, ale koledzy z drużyny Michała, przekonali nas żebyśmy spędzili je razem. Zgodziłam się.
Następnego dnia mało co nie wybiłam sobie zębów przez spodnie Kubiaka. Podrapałam się po głowie i przetarłam oczy. Wbiegłam do małego pomieszczenia, umyłam się i ubrałam. Zrobiłam śniadanie nie czekając na siatkarza zabrałam zjadłam swoją porcję i zabrałam się za sprzątanie. Pościerałam kurze, podlałam kwiatki. Jak to na kobietę przystało, zabrałam się za łazienkę. Kiedyś, kiedy mieszkałam z mamą też sprzątałam to pomieszczenie. Nie lubiłam tego robić, ale mama często nie miała czasu zrobić to sama, a często mi kazała. Gdy skończyłam zauważyłam, że Michał jeszcze śpi. Weszłam cicho do pokoju zbliżyłam się do łóżka i nachylając się nad nim delikatnie pocałowałam. Otworzył swoje niebieskie oczy i przyciągnął sam do siebie. Usiadłam delikatnie na nim okrakiem i znowu doszło do pocałunku. Nasze gesty przerwał dzwonek telefonu siatkarza.
-Odbierz - mruknęłam i wstałam zrezygnowana. Wyszłam z pokoju, zostawiłam Michałowi, ubrałam się i wybiegłam z mieszkania.

Michał rozmowa telefoniczna:
-No cześć stary! Myślę, że cie nie obudziłem - usłyszałem głos wesołego Kosoka.
-Obudzić nie obudziłeś, ale przerwałeś mi... - nie dokończyłem.
-Sorry, nie wiedziałem. Gadałem przed chwilą z Igłą i do niego idziemy na Sylwka. 
-Tylko to chciałeś mi powiedzieć? Nie mogłeś na treningu?
-A właśnie, treningu też nie ma widzimy się dopiero 2 stycznia, w Nowy Rok.
-No dobra - wstałem i ruszyłem do kuchni.
-Wpadniesz dziś wieczorem? Napijemy się piwa - zaproponował.
-Nie wiem, zobaczę.
-To daj znać jak coś, a Michał? - zapytał.
-Słucham ja ciebie - powiedziałem z ironią.
-I jak z twoim planem? - szepnął do słuchawki, chyba myślał, że Milena jest koło mnie, albo nie chciał Julce powiedzieć, bo o ty wiedzieliśmy tylko my.
-Zrealizuję go - zaśmiałem się. - Dobra nie mam czasu! N A R A Z I E - przeliterowałem i zakończyłem połączenie. Przeczytałem napis na kartce. Zjadłem kanapki przygotowane przez moją dziewczynę, szybko się ogarnąłem i sam również wyszedłem z mieszkania.
Nie brałem samochodu, postanowiłem się przejść. Po 15 minutach byłem już na miejscu. Usiadłem do stolika i czekałem na kobietę z którą się umówiłem. Zjawiła się po chwili.
-Cześć - uśmiechnąłem się lekko.
-Witaj przepraszam, że się spóźniłam, ale sam wiesz jak to jest - powiedziała zdejmując kurtkę i siadając na krzesło. Do stolika podeszła młoda kobieta.
-Czy coś państwo zamawiają? - zapytała i wbiła we mnie wzrok.
-Ja dziękuję - odpowiedziała brunetka.
-Ja również, coś nie tak? - uniosłem brwi i spojrzałem na nią.
-Michał Kubiak, tak?
-Wiedziałem - zaśmiałem się - Dawaj kartkę i długopis - podała mi te dwie rzeczy, a ja napisałem autograf. Podziękowała i odeszła. - Dobra, a więc kiedy można będzie jechać? - zwróciłem się do osoby siedzącej na przeciwko mnie.
Porozmawialiśmy z dobre 30 minut  i pożegnałem się buziakiem w policzek. Wybiegłem z kawiarenki i ruszyłem w stronę domu. Strasznie zmarzłem po drodze, przekręciłem zamek od drzwi i przekroczyłem próg swojego lokum. Zdjąłem kurtkę i przeszedłem dalej do dalszej części. Zaparzyłem sobie herbatę i myśląc, że Milki jeszcze nie ma wziąłem się za robienie obiadu.
-Gdzie byłeś? - usłyszałem jej głos i charakterystyczny zgrzyt drzwi łazienki.
-Wyszedłem się przewietrzyć - skłamałem.
-Widziałam cie z jakąś kobietą, nie kłam - zaskoczyła mnie.
-Noo taak - powiedziałem przeciągle patrząc na nią - Bo jak poszedłem to natrafiłem na starą znajomą i poszliśmy na kawę - wyjaśniłem, choć nie była to do końca prawda.
-Aha, daj ja ugotuję ten obiad - uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
-Nie, dam sobie radę wiesz, że lubię gotować - musnąłem jej usta.
-W takim razie idę się przespać - oznajmiła i poszła.

Następnego dnia znowu musiałem wyjść. Milena ciągle wypytywała gdzie idę, ale nie mogłem jej przecież powiedzieć, bo wszystko bym spaprał. Tym razem wziąłem samochód, zajechałem po Kosę i ruszyłem w pewno miejsce.

Milena:
Miałam ochotę sprawdzić Michała, ale to oznaczałoby że mu nie ufam, a wcale tak nie jest. Nie wiem gdzie wyszedł wczoraj i dziś. Włączyłam laptopa i wrzuciłam kilka zdjęć z ostatniego treningu. Zajrzałam też na swój prywatny profil. Kilka powiadomień i to wszystko. Miałam już odkładać urządzenie, gdy zobaczyłam że dostępny jest Zbyszek. Bez wahania napisałam do niego...
Skończyłam po jakiś 15 minutach. Wyciągnęłam z szafeczki ziemniaki i raz dwa obrałam, umyłam i wrzuciłam do garnka, nalałam do nich wody wsypałam sól i odstawiłam na gazówkę. Wyciągnęłam z lodówki wcześniej przygotowane mięso. Pokroiłam cebulę w plastry wrzuciłam wszystko do worka z mięsem, następnie obrałam i pokroiłam marchewkę również ją wrzuciłam. Dodałam jeszcze jedną przyprawę i zamknęłam worek. Teraz gdzie patelnia?! - pomyślałam. Otworzyłam jedną szafkę - nie ma, drugą - też nie. Trzecią! Jest! Wyjęłam naczynie i położyłam na nim worek z pożywieniem. Nastawiłam piekarnik i po chwili mogłam już wstawić. Włączyłam ziemniaki i zabrałam się za robienie jakiejś sałatki. Wyjęłam sałatę lodową i półmisek. Pamiętam jak to mama robiła, nigdy nie kroiła sałaty tylko "rwała". Ja zrobiłam tak samo. Następnie pokroiłam cebulę czerwoną i zwykłą, potem pomidora, paprykę czerwoną i żółtą. Dodałam sos grecki i fetę. Wymieszałam i odstawiłam do lodówki. Weszłam do łazienki odświeżyłam się i wyszłam. Spojrzałam przez okno w kuchni. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Michała. Odebrał dopiero za trzecim sygnałem.
-Misiu, gdzie ty jesteś? - zadałam od razu pytanie.
-Będę za 10 minut, muszę jeszcze coś załatwić - powiedział - Michał, a może ten? - usłyszałam w słuchawce czyjś głos, nie potrafiłam dokładnie rozpoznać czyj on był.
-Yy, halo? - zapytałam siadając na krzesełko.
-Jestem, jestem. Zaraz będę w domu.
-No dobrze, czekam! - rozłączyłam się.
Westchnęłam głęboko i wybrałam kolejny numer, Julki. Porozmawiałyśmy chwilę i gdy zakończyła kolejne połączenie usłyszałam trzask drzwi.
-Już jestem - krzyknął od progu. Wstałam i zaczęłam wyjmować talerze. - Mmm co tak pachnie? - zapytał, gdy już był koło mnie objął lekko i pocałował w policzek.
-Obiad, zaraz będzie - obróciłam się i spojrzałam mu w oczy.
-Coś nie tak? - spojrzał na mnie.
-Powiesz mi gdzie tak na prawdę byłeś?! Spotykasz się z kimś? - podniosłam lekko głos. Ten na moje słowa wybuchł śmiechem, popatrzyłam na niego jak na idiotę, bynajmniej tak to chyba wyglądało. - Śmieszne to jest? - spytałam kolejny raz.
-Nie mogę ci powiedzieć. Dowiesz się już być może jutro - spuściłam wzrok, pomyślałam - jak ja się zachowuję.
-Michał, kochasz mnie? - szepnęłam.
-Oczywiście, że tak. Nad życie - przytulił mnie i pocałował w czoło.
-No dobra już koniec - uśmiechnęłam się. - Siadaj, pewnie jesteś głodny.
Po obiedzie wzięłam się za sprzątanie. Włożyłam wszystkie talerze do zmywarki starłam ze stołu i gdy szłam do pokoju dostałam esemesa. Zatrzymałam się i odczytałam wiadomość: Hej mała, jak tam ;* . Zrobiłam duże oczy, ale olałam to, pomyślałam, że to jakaś pomyłka.

31 grudnia była strasznie za biegana, a to Misiek posłał mnie po coś do taty, a to do sklepu. I tak w kółko! Może dlatego, że dziś jest Sylwester? Po 15 pojechałam do Julki pożyczyć jakąś sukienkę bo ze swoich ubrań nie potrafiłam wybrać niczego. Spędziłam u niej z dobre półtorej godziny. Pożegnałam się z nią, choć i tak dziś się spotkamy u mojego taty. Wróciłam do domu i wskoczyłam pod prysznic. To czekamy do wieczora - pomyślałam i weszłam do pokoju w którym siedział Misiek.

Witam! :) Pierwszy temat, który chciałam zacząć to: Postanowiłam, że nie zawieszę bloga. Różne myśli miałam, takie jak zakończenie tego, a zaczęcie nowego. Jednak tak jak powiedziałam, zostaję przy tym ;) Myślę, że się cieszycie, bo duuużoo osób napisało " Nie zawieszaj! Jak to zrobisz to cie znajdziemy! " Rozśmieszyło mnie to trochę, ale mniejsza o to ;P
Asseco Resovia wygrała swój pierwszy mecz w PlusLidze z BBTS'em Bielsko Biała - 3:0 
Nie będę wymieniać pozostałych bo pewnie wiecie jakie są wyniki ;)
Liczę na dużo komentarzy :D
Pozdrawiam cieplutko, w tą dość słoneczną jesień (nie wiem jak u was ;p )
Wasza Jullaa :)

5 komentarzy:

  1. Super rizdzial wydaje mi sie ze kubiak sie jej oswiadczy w sylwka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ...Misiek pewnie jej się oświadczy już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :D cieszę się że nie zawiesiłaś bloga pozdrawiam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper.Nie moge sie doczekac nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń